Od pierwszego gwizdka arbitra zdeterminowani piłkarze ze stolicy Lubelszczyzny zabrali się ostro do pracy i już w 3 minucie przeprowadzili akcję po, której piłkę na skrzydle otrzymał Przemysław Gąsior wstrzelił ją w pole karne do zamykającego akcję Kamila Witkowskiego, lecz zagranie było za głębokie i tym samym golkiper Łukasz Bartoszyk przechwycił futbolówkę. W odpowiedzi tomaszowianie w 6 minucie wykonywali rzut rożny, a dokładniej wykonywał go Bartłomiej Byś, który zacentrował piłkę w pole karne do Kamila Groborza, ale jego uderzenie nie znalazło drogi do bramki gospodarzy meczu. Trzy minuty później po wyrzucie futbolówki z autu i walce w polu karnym ta dotarła przed pole karne pod nogi Michała Skiby, który oddał tyleż silny co niecelny strzał. Podobnie było w przypadku miejscowego
Wczoraj w ramach dziewiątej kolejki III ligi lubelsko-podkarpackiej piłkarze Tomasovii udali się do Lublina, by walczyć o ligowe punkty z ostatnią przed tym meczem w ligowej tabeli Lublinianką. Niestety, po słabym meczu w wykonaniu tomaszowian szczególnie w pierwszej połowie górą okazali się gospodarze, którzy tym samym odnieśli pierwsze ligowe zwycięstwo.
Od pierwszego gwizdka arbitra zdeterminowani piłkarze ze stolicy Lubelszczyzny zabrali się ostro do pracy i już w 3 minucie przeprowadzili akcję po, której piłkę na skrzydle otrzymał Przemysław Gąsior wstrzelił ją w pole karne do zamykającego akcję Kamila Witkowskiego, lecz zagranie było za głębokie i tym samym golkiper Łukasz Bartoszyk przechwycił futbolówkę. W odpowiedzi tomaszowianie w 6 minucie wykonywali rzut rożny, a dokładniej wykonywał go Bartłomiej Byś, który zacentrował piłkę w pole karne do Kamila Groborza, ale jego uderzenie nie znalazło drogi do bramki gospodarzy meczu. Trzy minuty później po wyrzucie futbolówki z autu i walce w polu karnym ta dotarła przed pole karne pod nogi Michała Skiby, który oddał tyleż silny co niecelny strzał. Podobnie było w przypadku miejscowego piłkarza Dawida Skoczylasa, który oddał strzał bardzo wysoko nad bramką. Bardzo groźnie zrobiło się pod bramką Tomasovii w 20 minucie, kiedy to Hubert Kotowicz przedarł się z piłką w pole karne i oddał strzał po dalszym słupku bramki Łukasza Bartoszyka, jednak asekurujący naszego bramkarza Damian Karwacki wyeksponował futbolówkę na rzut rożny. Na niewiele to się zdało, bowiem chwilę później piłkę w pole karne z tego stałego fragmentu gry wrzucił Hubert Kotowicz i po licznych błędach naszej defensywy Stefan Kucharzewski z najbliższej odległości dał prowadzenie swojej drużynie. W tej sytuacji nasi piłkarze sygnalizowali jeszcze pozycję spaloną piłkarza gospodarzy, lecz na niewiele to się zdało i tomaszowianie musieli rozpocząć grę od środka boiska. Zdobyte prowadzenie jeszcze bardziej dodało miejscowym pewności siebie, którzy dążyli do podwyższenia prowadzenia.
W 25 minucie po kolejnym kornerze dla Lublinianki groźny strzał z 7 metrów oddał Rafał Kursa, jednak na całe szczęście bardzo niecelny. To, jednak nie zniechęcało podopiecznych Modesta Boguszewskiego do dalszych ataków wręcz przeciwnie. W 37 minucie bardzo dobry strzał z dystansu oddał Dawid Skoczylas i bramkarz naszego zespołu Łukasz Bartoszyk zmuszony został do sparowania piłki na rzut rożny. Najlepszą okazję do wyrównania piłkarze Tomasovii mieli w 40 minucie, kiedy to Kamil Groborz wrzucił piłkę z boku pola karnego wprost na głowę Arkadiusza Smoły, lecz jego uderzenie zmierzające w okienko bramki Lublinianki fantastycznie obronił golkiper Marcin Zapał. Jak wspominaliśmy gospodarze dążyli do podwyższenia wyniku i ta sztuka udała, im się w 45 minucie, a wszystko za sprawąDamiana Karwackiego, który popełnił kardynalny błąd jakiego nie wypada popełniać nie tylko na III ligowym poziomie, ale i w trampkarzach piłkę zabrał mu w dziecinny sposób Rafał Kursa, po czym zagrał ją wzdłuż pola karnego do Kamila Witkowskiego, a ten ze stoickim spokojem z 5 metrów pokonał po raz drugi w tym meczu Łukasza Bartoszyka. Dlaczego nasz zawodnik nie wyeksponował futbolówki na, chociażby rzut z autu? To pozostanie jego słodką tajemnicą. Tym samym piłkarze trenera Tomasza Orłowskiego schodzili na przerwę z dwubramkową stratą i prowadzenie gospodarzy było jak najbardziej zasłużone. Może Lublinianka nic wielkiego też nie pokazała w tej części, jak i w całym meczu, lecz ambicji i woli walki odmówić, im nie było można w przeciwieństwie do naszych piłkarzy, o co słuszne pretensje po meczu do swoich zawodników miał szkoleniowiec naszego zespołu.
Po reprymendzie w szatni i zmianie dokonanej w przerwie, gdzie Damian Misztal zmienił Damiana Karwackiego na plac gry wyszła zupełnie inna drużyna Tomasovii, która postanowiła powalczyć, o co najmniej jeden punkt, a, kto wie może i trzy. Już w drugiej minucie drugiej połowy meczu tomaszowianom udało się zdobyć gola kontaktowego po tym jak z rzutu wolnego futbolówkę wrzucił w pole karne Michał Skiba wprost na głowę Piotra Jońca, który nie miał problemów z trafieniem do siatki rywali. Szybko zdobyty gol po przerwie spowodował, że dalsza część zapowiadała się bardzo interesująco, a w szeregi gospodarzy wkradła się nerwowość. W 50 minucie bardzo blisko było remisu po tym jak ze znacznej odległości huknął Kamil Groborz, lecz równie znakomicie efektowną paradą popisał się bramkarz lublinian Marcin Zapał. Ten sam zawodnik zagroził bramce gospodarzy w 63 minucie, kiedy po zagraniu w pole karne przez Bartłomieja Bysia oddał strzał z 11 metrów, lecz próba będącego bokiem do bramki naszego zawodnika okazała się nieudana. Trzy minuty później Patryk Słotwiński próbował zagrać piłkę do Norberta Raczkiewicza, ale podanie było nieco za mocne i bramkarz miejscowych okazał się być szybszy od naszego zawodnika. Lublinianka nie zasypywała gruszek w popiele i, kiedy tylko miała okazję starała się zagrażać bramce Tomasovii. W 68 minucie po kornerze groźnie główkował wprowadzony na boisko Bartosz Tomczuk, lecz piłka minęła znacznie bramkę.
Patryk Słotwiński zdecydował się na strzał z dystansu w 74 minucie, jednak nie było, to czyste uderzenie i z małymi kłopotami bramkarz rywali złapał piłkę w swoje rękawice. Chwilę później szanse naszego zespołu na korzystny wynik teoretycznie wzrosły po tym jak drugi żółty kartonik i w konsekwencji czerwony za faul na Piotrze Jońcu obejrzał Hubert Kotowicz, ale jak się potem okazało tego faktu nasi zawodnicy nie potrafili zupełnie wykorzystać. Mało tego, to Lublinianka mogła podwyższyć rezultat po tym jak nas zespół odkrył się całkowicie szukając wyrównującego gola. W 77 minucie Łukasz Bartoszyk musiał ratować sytuację wybiegiem poza pole karne, gdzie uprzedził strzelca pierwszej bramki Stefana Kucharzewskiego do futbolówki dopadł jeszcze Erwin Sobiech, jednak piłka po jego uderzeniu minęła bramkę tomaszowian. Bardzo aktywny w tym meczu Stefan Kucharzewski miał bardzo dobrą okazję do podwyższenia wyniku minutę później, kiedy to oddał strzał z 17 metrów, ale wprost w bramkarza Tomasovii. Równie dobrą sytuację ten sam zawodnik miał w 83 minucie po tym jak Rafał Kursa zgrał mu głową piłkę w pole karne, ale w skutecznym wykończeniu sytuacji przeszkodził mu Arkadiusz Smoła. Sędziujący dobrze ten mecz pan Arkadiusz Łaszkiewicz przedłużył spotkanie o cztery minuty i właśnie w trzeciej z nich Erwin Sobiech oddał strzał z dobrej pozycji, ale nie trafił do bramki naszego zespołu. Nie zmieniło to, jednak faktu, że Lublinianka Lublin odniosła zasłużone zwycięstwo, bo o nie w przeciwieństwie do naszego zespołu, walczyła przez pełne 90 minut, a nie tylko przez pół meczu.
Lublinianka Lublin – Tomasovia 2:1 (2:0)
bramki: Kucharzewski 21\’, Witkowski 45\’ – Joniec 47\’
Tomasovia: Ł.Bartoszyk – Karwacki, (46\’ Misztal) Joniec, Bojarczuk, Skiba – Słotwiński, Raczkiewicz, Hajnas, Smoła, Byś (64\’ Kłos) – Groborz
Żółte kartki: Kotowicz, Witkowski, Kucharzewski, Tomczuk – Raczkiewicz, Bojarczuk
Czerwona kartka: Hubert Kotowicz (Lublinianka) – druga żółta za faul
Sędzia: Arkadiusz Łaszkiewicz (główny), Rafał Łyś, Mariusz Słoboda (asystenci) – OZPN Zamość
Widzów: 150