[the_ad_group id="53"]

Trwa zwycięska seria. Włodawianka Włodawa – Tomasovia 1:2

W ramach XI kolejki o mistrzostwo IV ligi lubelskiej piłkarze Tomasovii udali się w niedzielę do Włodawy, gdzie czekał ich pojedynek z miejscową Włodawianką. Po trudnym spotkaniu i nerwowej końcówce dodajmy na własne życzenie tomaszowianie wyszli z batalii we Włodawie zwycięsko i jest to ich piąta wygrana z rzędu w lidze, a dodając mecze pucharowe siódme pod wodzą nowego szkoleniowca Marka Sadowskiego.

Od pierwszego gwizdka arbitra zarysowała się wyraźna przewaga tomaszowian, z której w pierwszych minutach niewiele wynikało, jeśli chodzi o sytuacje bramkowe. Na pierwszy groźny strzał Tomasovii było trzeba poczekać do 10 minuty, kiedy to Ireneusz Baran oddał bardzo ładne uderzenie z 18 metrów, lecz niestety futbolówka nie trafiła do bramki gospodarzy. Znacznie lepsza okazała się dla tomaszowian 16 minuta. Wtedy to wspomniany Ireneusz Baran, mając nieco miejsca pod bramką Włodawianki zdecydował się na uderzenie po ziemi z około 22 metrów, a że przymierzył idealnie tuż przy słupku to golkiper gospodarzy Daniel Polak musiał pogodzić się ze stratą gola. Minutę później zrobiło się groźnie pod bramką „niebiesko-białych” po tym, jak lewym skrzydłem przedarł się pod pole karne Daniel Gawroński, który zagrał piłkę wzdłuż pola karnego, ale Piotr Chodziutko nie był w stanie zdążyć do tego zagrania, by zakończyć akcję strzałem. W 22 minucie dobra akcja gospodarzy, po której Artur Nielipiuk wyłożył piłkę przed pole karne do Piotra Chodziutko, jednak jego uderzenie okazało się bardzo niecelne.

 

 

Chwilę później tomaszowianie wykonywali rzut wolny w odległości 25 metrów przed bramką, jednak piłka po ładnym uderzeniu Karola Karólaka poszybowała tylko nad bramką miejscowych. Przez kolejne długie minuty niewiele się działo pod obiema bramkami. Przeważający zespół Tomasovii bił głową w mur, by skruszyć defensywę Włodawianki natomiast ci drudzy nie mieli zbytnio pomysłu na ataki. Wreszcie w 39 minucie tomaszowianie zaskoczyli gospodarzy szybkim rozegraniem rzutu wolnego, po którym w sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Nazar Melnychuk, jednak piłka po jego uderzeniu trafiła w słupek bramki, a próba dobitki Tomasza Kłosa okazała się nieskuteczna. Najgroźniejszą akcję w pierwszej połowie gospodarze przeprowadzili w 44 minucie, kiedy to z lewej strony w pole karne wbiegł Artur Nielipiuk, który sprytnym strzałem w krótki górny róg bramki próbował pokonać golkipera Tomasovii, ale Patryk Rojek zdołał przenieść futbolówkę nad bramką. Pierwsza część zatem zakończyła się jednobramkowym prowadzeniem naszego zespołu.

 

 

Druga część rozpoczęła się od groźnego uderzenia z dystansu Wojciecha Więcaszka w 51 minucie, lecz na szczęście okazało się ono nieskuteczne. W 55 minucie powinno być już 2:0 dla Tomasovii. Wojciech Gęborys wyłuskał piłkę spod nóg piłkarzy Włodawianki na środku boiska, po czym zagrał ją do Ireneusza Barana, który znalazł się sam na sam z bramkarzem Danielem Polakiem, ale mimo że go ograł zbyt długo zwlekał ze skierowaniem piłki do bramki i golkiper gospodarzy zdołał zapobiec utracie bramki, przez co stał się bohaterem miejscowych kibiców. Odpowiedź gospodarzy nastąpiła w 59 minucie, kiedy to po rzucie rożnym futbolówkę w pole karne wrzucił Paweł Soroka wprost na głowę Norberta Zdolskiego na szczęście piłka po jego uderzeniu nie trafiła do bramki. Ten ostatni wspomniany zawodnik miał jeszcze lepszą okazję do wyrównania w 60 minucie, lecz mając przed sobą tylko praktycznie Patryka Rojka trafił wprost w niego. Jak wiadomo niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, o czym przekonali się boleśnie podopieczni trenera Marka Droba.

 

 

W 65 minucie znakomitym podaniem do Krzysztofa Zawiślaka popisał się Karol Karólak napastnik Tomasovii znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Danielem Polakiem, którego pokonał fantastycznym lobem i tym samym podwyższył prowadzenie naszego zespołu. Dwie minuty później podobna okazja Krzysztofa Zawiślaka po zagraniu Przemysława Orzechowskiego, ale tym razem piłka po kolejnej próbie przelobowania golkipera poszybowała nad bramką. Nie mający nic do stracenia poza ewentualnymi kolejnymi bramkami piłkarze Włodawianki zaatakowali w 75 minucie, kiedy to zakotłowało się w polu karnym tomaszowian, jednak groźne uderzenie Artura Nielipiuka zostało zablokowane przez naszych obrońców. Piłkarze Tomasovii mogli pokusić się o gola w 77 minucie, lecz będący w dobrej do tego sytuacji Krzysztof Zawiślak posłał piłkę nad bramką gospodarzy. Gdy wydawało się, że „niebiesko-biali” dowiozą w spokoju zwycięstwo do końcowego gwizdka arbitra gola dość niespodziewanie zdobyli gospodarze, a dokładniej Adrian Szmytki, który dał sobie radę z naszymi obrońcami i uderzeniem z 18 metrów zdobył kontaktowego gola. Końcówka należała zdecydowanie do piłkarzy Włodawianki, którzy poczuli swoją szansę na choćby jeden punkt, lecz na szczęście nie udało im się doprowadzić do remisu i ostatecznie zasłużone i ciężko wywalczone zwycięstwo przypadło drużynie Tomasovii.

 

 

Po wczorajszej wygranej nic się nie zmieniło w tabeli Tomasovia nadal zajmuje miejsce 5. Najbliższy mecz nasz zespół rozegra 9 października o godz. 15:00 na swoim stadionie, a ich rywalem w meczu derbowym będą piłkarze Łady 1945 Biłgoraj.

 

Fotorelacja – www.tomaszow.lub.pl

 

***

 

Włodawianka Włodawa – Tomasovia 1:2 (0:1)

bramki: Szmytki 82′ – Baran 16′, Zawiślak 65′

 

Tomasovia: Rojek – Misztal (52′ Gęborys), Karwan, Smoła, Skiba – Orzechowski (74′ Nastałek), Karólak, Szuta (65′ Staszczak), Melnychuk, Baran – Kłos (46′ Zawiślak)

 

Żółte kartki: Szmytki, Więcaszek – Kłos, Karólak, Melnychuk

 

Sędziowie: Jacek Paskudzki (główny), Paweł Smyk, Patryk Zielant (asystenci) – OKS Biała Podlaska

 

Widzów: 200

 

{fcomment}