W XIII kolejce spotkań o mistrzostwo IV ligi lubelskiej piłkarzy Tomasovii czekał najdalszy w rundzie jesiennej wyjazd do Piszczaca na mecz z tamtejszą Lutnią. Można powiedzieć, że był to wyjazd w nieznane dla naszego zespołu, ponieważ obie drużyny spotkały się ze sobą po raz pierwszy, jednak lepiej wspomniane spotkanie zapamiętają tomaszowianie, którzy odnieśli kolejne wysokie i przekonujące zwycięstwo.
Jako pierwsi zagrożenie pod bramką stworzyli jednak gospodarze po tym, jak w 2 minucie Iwo Czumera z lewego skrzydła wrzucił piłkę w pole karne wprost do Mateusza Zaciury, lecz ten na szczęście mając przed sobą tylko Patryka Rojka nie potrafił go pokonać. Piłkarze Tomasovii pierwszy raz zaatakowali w 6 minucie, kiedy to Przemysław Orzechowski z lewej flanki wstrzelił piłkę w pole karne, jednak zagranie było za mocne i żaden z naszych zawodników nie był w stanie sięgnąć piłki. Cztery minuty później strzał z dystansu oddał Damian Szuta golkiper Lutni Ihar Kavalchuk nie miał większych kłopotów z obroną uderzenia. Pierwszy gol w tym meczu padł w 16 minucie. Wszystko zaczęło się od bardzo dobrego długiego podania na prawe skrzydło wprost pod nogi Damiana Misztala, który zagrał piłkę przed pole karne do Ireneusza Barana ten oddał ładne uderzenie, z którym poradził sobie jednak bramkarz gospodarzy, ale przy dobitce nadbiegającego Krzysztofa Zawiślaka był już bezradny. W 21 minucie Tomasovia wykonywała rzut wolny sponad 30 metrów, a dokładniej jego wykonawcą był Karol Karólak. Nasz zawodnik bardziej chciał uderzyć na bramkę niż zagrywać do kogokolwiek, lecz o mały włos wyszłaby niezła asysta przy golu Krzysztofa Zawiślaka, ale niestety nasz napastnik, będąc w dogodnej okazji tym razem nie zdołał pokonać bramkarza miejscowych.
Piłkarze Lutni odpowiedzieli w 25 minucie, kiedy to Iwo Czumer wrzucił piłkę w pole karne z rzutu wolnego do Bartosza Kaliszuka, który spod końcowej linii boiska próbował zagrywać futbolówkę wzdłuż pola karnego, ale został zablokowany przez Karola Karólaka i jedyne co wywalczył w tej sytuacji zawodnik gospodarzy to rzut rożny. Dwie minuty później podopieczni trenera Sadowskiego cieszyli się ze zdobycia drugiego gola. Karol Karólak zagrał bardzo dobrą piłkę na lewe skrzydło do Przemysława Orzechowskiego, który zagrał futbolówkę wzdłuż pola karnego wprost do Ireneusza Barana, a ten ze stoickim spokojem podwyższył prowadzenie „niebiesko-białych”. W 36 minucie po kolejnym rzucie wolnym wykonywanym przez Karola Karólaka piłkę w pole karne zagrał Michał Skiba, lecz Ireneusz Baran nie sięgnął futbolówki, która ostatecznie padła łupem bramkarza, a dodatkowo nasz zawodnik faulował golkipera Lutni. Kolejną znakomitą szansę Tomasovia miała w 39 minucie po sprytnie rozegranym rzucie wolnym przez Ireneusza Barana, który obsłużył dobrym podaniem Karola Karólaka, a ten mając przed sobą tylko bramkarza Ihora Kavalchuka strzelił wprost w niego. Gdy wydawało się, iż kolejna bramka dla naszego zespołu to tylko kwestia czasu gola kontaktowego dość niespodziewanie zdobyli podopieczni trenera Syryjczyka. W 40 minucie z rzutu wolnego z własnej połowy długą piłkę pod pole karne tomaszowian posłał Rafał Szyszkiewicz futbolówkę ostatecznie otrzymał Tomasz Domański, który obsłużył sprytnym podaniem Marcina Wieliczuka, a ten wbiegł w pole karne i uderzeniem po dalszym rogu bramki zmusił do kapitulacji Patryka Rojka. Do przerwy zatem Tomasovia prowadziła, zaledwie różnicą jednego gola, bo powinna zdecydowanie więcej i przed drugą połową wynik końcowy pozostawał teoretycznie sprawą otwartą.
Drugą część tomaszowianie rozpoczęli od mocnego uderzenia, ponieważ już w 16 sekundzie bardzo groźnie z prawej strony uderzał Ireneusz Baran, lecz trafił tylko w boczną siatkę bramki. W 49 minucie zakotłowało się w polu karnym Lutni i przed nim po wyrzucie piłki z autu przez Karola Karólaka wreszcie futbolówka dociera do Ireneusza Barana, który oddaje uderzenie, lecz zbyt lekkie by mogło zaskoczyć bramkarza. Wreszcie w 50 minucie Krzysztof Zawiślak wygrał w środkowej strefie boiska pojedynek główkowy co ułatwiło przeprowadzenie akcji niepilnowanemu Przemysławowi Orzechowskiemu, który zabrał się z futbolówką w pole karne Lutni i oddał strzał, po którym piłka odbiła się od obydwu słupków, a następnie od głowy bramkarza Ihora Kavalchuka, dzięki czemu przekroczyła ona całym obwodem linię bramkową co sygnalizował arbiter boczny i sędzia główny pan Piotr Kasperski po raz kolejny wskazał na środek boiska. W 54 minucie Przemysław Orzechowski zagrał z prawej flanki piłkę w pole karne do Krzysztofa Zawiślaka ten oddał strzał, lecz nie trafił w światło bramki.
Przez kolejny kwadrans tomaszowianie bili głową w mur i nie potrafili stworzyć sobie sytuacji bramkowych. Jednak w 70 minucie zdobyli oni czwartego gola, a dokładniej Michał Skiba, który bardzo ładnym uderzeniem z rzutu wolnego po dalszym słupku ulokował piłkę w bramce Lutni. Od tego momentu gra się nieco uspokoiła gospodarze nie mieli zbytnio argumentów i pomysłów jak zagrozić bramce tomaszowian, natomiast nasi gracze również nie forsowali tempa mając na uwadze kolejne czekające ich mecze. Mimo to w 85 minucie powinni oni zdobyć piątego gola. Piłkę z głębi pola do Nazara Melnychuka zagrał Przemysław Orzechowski, lecz będący przed samym bramkarzem zawodnik z Ukrainy nie trafił do bramki. Już do końca spotkania pomimo usilnych prób piłkarzy szczególnie naszego zespołu wynik się nie zmienił i cenne trzy punkty pojechały do Tomaszowa Lubelskiego.
Po wczorajszym meczu Tomasovia nadal zajmuje piąte miejsce. Następne spotkanie tomaszowianie rozegrają w najbliższą niedzielę 23 października na własnym boisku, gdzie o godz. 15:00 ich rywalem będzie LKS Milanów.
***
Lutnia Piszczac – Tomasovia 1:4 (1:2)
bramki: Wieliczuk 40′ – Zawiślak 16′, Baran 27′, Orzechowski 50′, Skiba 70′
Tomasovia: Rojek – Misztal, Karwan, Smoła, Skiba -Staszczak (78′ Raczkiewicz), Szuta (68′ Melnychuk), Baran (78′ Lasota), Orzechowski, Karólak -Zawiślak ( 70′ Kłos)
Żółte kartki: Wieliczuk, Artymiuk, Andrzejuk – Karólak
Sędziowie: Piotr Kasperski (główny), Mateusz Pizoń, Daniel Złotnicki (asystenci) – KS Lublin
Widzów: 100