W ramach XXV kolejki spotkań piłkarze Tomasovii wybrali się na drugi z rzędu mecz wyjazdowy tym razem do Kraśnika Fabrycznego, gdzie czekała ich walka o ligowe punkty z miejscową Stalą, która przed tym pojedynkiem z jednym punktem mniej zajmowała pozycję niżej od naszego zespołu, czyli miejsce piąte. Po sobotnim meczu nic się nie zmieniło, ponieważ tomaszowianie zanotowali kolejny drugi z rzędu remis, choć gdyby szczególnie do przerwy wykorzystali swoje okazje to, wróciliby do domu z pełną pulą punktów.
Oba zespoły przystępowały do tego meczu osłabione, ponieważ za czerwoną kartkę otrzymaną kolejkę wcześniej pauzować musiał filar obrony gospodarzy Damian Pietroń, a także Piotr Chomczyk, który w Hrubieszowie złamał nogę i ten sezon ma już z głowy. Po stronie Tomasovii karę za nadmiar żółtych kartek musiał odpokutować Damian Szuta,a z powodu urazu nie mógł tym razem wystąpić Paweł Staszczak.
Pierwsi zagrożenie pod bramką Tomasovii stworzyli piłkarze Stali, którzy w 5 minucie wykonywali rzut wolny z około 30 metrów. Wykonawcą stałego fragmentu gry był Oleksiy Rodevych, po którego uderzeniu Patryk Rojek ze sporymi kłopotami „na raty” zdołał wybronić całą sytuację, uprzedzając tym samym nadbiegającego na dobitkę Dawida Szczukę. Dwie minuty później Piotr Karwan posłał długą piłkę wprost do Krzysztofa Zawiślaka, który miał przed sobą tylko golkipera Stali, jednak nasz zawodnik za daleko wypuścił sobie piłkę do przodu i bramkarz miejscowych zażegnał całe niebezpieczeństwo. W 13 minucie kibice gospodarzy oraz ławka trenerska miejscowych domagała się rzutu karnego za rzekomy faul Arkadiusza Smoły na Rodevychu, ale gwizdek arbitra milczał. Podobnie było w 18 minucie, kiedy to tym razem Arkadiusza Maja miał faulować Damian Misztal, lecz o ile pierwsza sytuacja jest kontrowersyjna, o tyle w tej sytuacji zawodnik gospodarzy, okazał się słabym aktorem i arbiter słusznie nie odgwizdał rzutu karnego. Ten sam zawodnik próbował pokonać Patryk Rojka w 22 minucie, ale po zagraniu piłki głową przez Grzegorza Leziaka nieczysto trafił w futbolówkę, która ostatecznie padła łupem bramkarza tomaszowian. Nadeszła 31 minuta. Wtedy to piłkarze Tomasovii wyprowadzili akcję, po której Tomasz Kłos zagrał piłkę na wolne pole do Ireneusza Barana, który wybiegł zza obrońców, a następnie został sfaulowany przez Alberta Pludera wyraźnie w polu karnym co, było widać już podczas meczu na żywo również przez kibiców Stali, a nagranie filmowe tylko to potwierdziło.
Decyzja arbitra głównego? Rzut wolny sprzed pola karnego. Do piłki ustawionej przed polem karnym podszedł Karol Karólak, jednak futbolówka, po jego uderzeniu ostemplowała poprzeczkę bramki kraśniczan. W 35 minucie podopieczni trenera Sadowskiego mieli kolejną okazję do objęcia prowadzenia, jednak Nazar Melnychuk po zagraniu futbolówki przez Ireneusza Barana trafił tylko w boczną siatkę bramki gospodarzy. Trzy minuty później kolejna setka naszych piłkarzy. Tym razem na indywidualną akcję ze środka boiska zdecydował się Krzysztof Zawiślak, który wykorzystał swoją szybkość do zgubienia piłkarzy Stali, wbiegł z futbolówką w pole karne, ale mając przed sobą tylko bramkarza Stali niestety, nie wykorzystał swojej okazji. Za to w 41 minucie to właśnie na nim arbiter z Lublina tym razem się nie pomylił i odgwizdał rzut karny, ponieważ nasz napastnik został sfaulowany przez Adama Orła, za co zawodnik Stali, obejrzał dodatkowo żółtą kartkę. Piłkę na „wapnie” ustawił sobie Karol Karólak i niestety przegrał on ten pojedynek z golkiperem miejscowych Piotrem Piotrowskim. Jeszcze przed przerwą bardzo groźnie uderzali Ireneusz Baran oraz Nazar Melnychuk, lecz i te próby okazały się nieskuteczne.
Druga połowa rozpoczęła się od rzutu wolnego dla Stali w 50 minucie. Piłkę w „szesnastkę” Tomasovii z lewej strony wstrzelił Ernest Skrzyński, lecz żaden z jego kolegów nie zdołał sięgnąć futbolówki, by skierować ją do bramki. W 53 minucie Stal wyszła na prowadzenie, po tym, jak Arkadiusz Maj przedłużył piłkę w polu karnym do Antona Lutsyka, a ten zupełnie niepilnowany tylko dopełnił formalności, kierując futbolówkę do pustej bramki. Na odpowiedź tomaszowian było trzeba poczekać do 69 minuty. Wtedy to Karol Karólak przymierzył z 17 metrów z rzutu wolnego i znów nasz pomocnik nie miał szczęścia, ponieważ piłka po jego uderzeniu trafiła tym razem w słupek bramki. W 80 minucie w pole karne Tomasovii przedarł się Rafał Król, który chyba był pewny tego, że futbolówka zmierza do bramki i obserwował ją, ale ta nie trafiła do wymarzonego przez niego celu.
Podopieczni trenera Sadowskiego usilnie walczyli o to, by doprowadzić do remisu. W 89 minucie groźnie uderzał po raz kolejny Karol Karólak, lecz ostatecznie niecelnie. Gdy wydawało się, że pierwsza wyjazdowa porażka od 21 sierpnia ubiegłego roku i pierwsza wyjazdowa pod wodzą obecnego szkoleniowca stanie się faktem nasza drużyna została nagrodzona za walkę do samego końca. W trzeciej z doliczonych minut po rzucie rożnym z lewego narożnika wykonywanym przez Karola Karólaka piłka dotarła do Nazara Melnychuka, który pewnym uderzeniem z 16 metrów skierował piłkę do bramki Stali.
Po sobotnim remisie piłkarze Tomasovii zajmują nadal czwartą lokatę i niestety znowu oddala się trzecia pozycja, do której nasi piłkarze tracą już cztery punkty. Już w najbliższą środę 3 maja o godz. 16:00 zapraszamy kibiców na stadion OSiR przy al. Sportowej, gdzie w ramach XXVI kolejki nasz zespół zagra z Powiślakiem Końskowola.
***************
Stal Kraśnik – Tomasovia 1:1 (0:0)
bramki: Lutsyk 53′ – Melnychuk 90+3′
Tomasovia: Rojek – Misztal (80′ Piątkowski), Karwan, Smoła (75′ Żurawski), Skiba, Melnyczuk, Mruk (82′ Krosman), Karólak, Baran, Kłos (65′ Orzechowski), Zawiślak
Żółte kartki: Orzeł, Pluder, Lutsyk, Rodevych, Zieliński – Smoła,Skiba, Melnychuk
Sędziował: Michał Wasil (główny), Rafał Wójcik, Kamil Szczołko (asystenci) – KS Lublin
Widzów: 150