[the_ad_group id="53"]

Wicelider I ligi lepszy o jednego gola. Tomasovia – Górnik Łęczna 1:2

W niedzielne popołudnie doszło do bardzo ciekawego spotkania, gdzie piłkarze Tomasovii zmierzyli się z aktualnym wiceliderem I ligi Górnikiem Łęczna. Mecz został rozegrany z okazji obchodów 100 -lecia naszego klubu, a przed jego rozegraniem i w trakcie zbierane były środki finansowe na leczenie i rehabilitację Mateusza Kawalca.

Przed meczem wielu kibiców zastanawiało się, w jakim składzie rywale przyjadą do Tomaszowa Lubelskiego i czy przypadkiem w kadrze łęcznian nie będzie zbyt wielu zawodników z rezerw. Jak się okazało Górnicy, przyjechali niemal w najmocniejszym składzie, zabrakło golkipera Macieja Gostomskiego, ale to nie przeszkodziło w podziwianiu gry drużyny z zaplecza Ekstraklasy. Od początku nie było najmniejszych wątpliwości, że przewaga w tym pojedynku będzie należała do gości, a nasz zespół zastosuje defensywny wariant gry, jednak jak pokazały wydarzenia na tomaszowskiej murawie, to nie była, jakby wielu się spodziewało tzw. Obrona Częstochowy i kiedy tylko „niebiesko-biali” mieli taką okazję, starali się stworzyć zagrożenie pod bramką przeciwnika. I kilka razy to im się udało.

Przedstawiciele obu klubów umówili się na system gry dwa razy po 40 minut, jednak pierwsze dziesięć minut było spokojne w wykonaniu obu drużyn. Sygnał do zdecydowanych ataków dali piłkarze z Łęcznej w 13 min. Wtedy to piłkę w polu karnym otrzymał Lukas Klemenz, który posłał solidną bombę w kierunku tomaszowskiej bramki strzeżonej tego dnia przez Łukasza Bartoszyka, ale na szczęście futbolówka obiła tylko poprzeczkę. Trzy minuty później Górnicy stworzyli kolejną groźną akcję, jednak uderzenie Karola Podlińskiego, okazało się niecelne. Ten sam zawodnik znalazł się w dogodnej sytuacji w 18 min, lecz i tym razem futbolówka nie znalazła drogi do bramki, szybując wysoko nad nią. Podopieczni trenera Ireneusza Mamrota starali trafić się kilkukrotnie do bramki tomaszowian strzałami z dystansu i jedno z takich uderzeń oddał w 20 min Damian Gąska, lecz i ta próba okazała się nieskuteczna.

Piłkarze Górnika bardzo bliscy zdobycia gola byli w 29 min, kiedy to Kamil Duda stracił piłkę na rzecz Ikaya Durmusa, jednak jego uderzenie nieznacznie minęło bramkę Łukasza Bartoszyka. Swoją przewagę łęcznianie udokumentowali golem w 36 min. Damian Gąska zagrał z głębi pola piłkę do wychodzącego na czystą pozycję Karola Podlińskiego, który dostrzegł w polu karnym Ikaya Durmusa, a temu pozostało dopełnić tylko formalności, czyli skierować futbolówkę do pustej bramki. Trzeba nadmienić, że w tej sytuacji nasi piłkarze, jak i licznie zgromadzona publiczność domagała się ofsajdu , ale arbitrzy pozostawali niewzruszeni. Goście prowadzeniem cieszyli się raptem trzy minuty. W 39 min fantastyczną piłkę za linię obrony Górnika posłał Patryk Słotwiński wprost do Damiana Szuty, a ten nie mniejszej urody lobem, pokonał bramkarza przyjezdnych Tomasza Woźniaka. Po pierwszych 40 minutach był więc remis.

Druga część zaczęła się od groźnego uderzenia z rzutu wolnego w 43 min przez Patryka Słotwińskiego i niewiele zabrakło, by pomimo znacznej odległości piłka znalazła drogę do bramki, ale ostatecznie ta próba okazała się nieskuteczna. Gdy stopery wskazywały 48 min na lob ze środka boiska, zdecydował się Damian Szuta, jednak nie zakończył się ona powodzeniem. W 57 min piłkę za linię obrony do Oskara Lasoty posłał Patryk Słotwiński, ale gości przed utratą gola uratowała interwencja Tomasza Woźniaka. Po chwili po drugiej stronie boiska w znakomitej sytuacji znalazł się Marcin Grabowski, ale Łukasz Bartoszyk również zna swój fach. Po godzinie gry uderzenie z dystansu oddał Damian Szuta, lecz piłka poszybowała wysoko nad bramką. W odpowiedzi groźnie uderzał Piotr Starzyński, ale za lekko i zmierzającą do bramki piłkę wybił na rzut rożny Wiktor Łuczkowski. Podczas drugich 40 minut tomaszowianie mieli zdecydowanie więcej z gry i w 64 min mogli wyjść na prowadzenie. W sytuacji sam na sam z bramkarzem znalazł się Oskar Lasota po zagraniu Damiana Szuty, jednak nasz pomocnik próbował chyba niepotrzebnie kiwać bramkarza i skończyło się na zawodzie publiczności.

Nadeszła 74 min kiedy to piłkę z lewego skrzydła wrzucił w pole karne Marcin Grabowski wprost na nogę Damiana Zbozienia, ale fenomenalną interwencją i czujnością wykazał się Łukasz Bartoszyk. Kolejną serię braw tomaszowianie otrzymali od swoich sympatyków w 76 min, kiedy to z 15 metrów bardzo groźne uderzenie oddał Mateusz Kurzępa, po którym piłka minimalnie minęła okienko bramki łęcznian. Piłkarskie porzekadło mówi , że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Kilkadziesiąt sekund później łęcznianie przeprowadzili akcję, po której trochę na raty, ale skutecznie wykończył ją Kacper Łukasiak. Tuż przed końcowym gwizdkiem Damian Szuta po raz kolejny w tym meczu próbował przelobować bramkarza gości, widząc za bardzo wysuniętego Tomasza Woźniaka, lecz futbolówka nie obrała kursu ku bramce rywali i skończyło się na sporym strachu dla przeciwników. Ostatecznie spotkanie zakończyło się skromną wygraną faworyta, ale nasz zespół bez wątpienia za ambitną postawę na murawie zasłużył na duże brawa, których zresztą przez cały mecz, nie żałowali im przybyli kibice.

 

Na koniec podziękowania należą się tym, którzy przyczynili się do tego, że wczorajszy mecz w ogóle doszedł do skutku. A w tym gronie są min. burmistrz Tomaszowa Lubelskiego Wojciech Żukowski, dyrektor OSiR Mirosław Fus, oraz  oczywiście podziękowania dla sztabu szkoleniowego i całego klubu GKS Górnik Łęczna za chęć rozegrania meczu. Trzymamy kciuki by od kolejnego sezonu 2024/2025 można było mówić o klubie z Łęcznej, jako o klubie Ekstraklasowym. 

 

Podczas wczorajszego meczu jak informowaliśmy były zbierane środki na leczenie i rehabilitację Mateusza Kawalca. Nie znamy jeszcze kwoty zebranej podczas wczorajszego wydarzenia, ale dziękujemy wszystkim, którzy postanowili wesprzeć zbiórkę, w tym m.in. arbitrom meczu, którzy cały swój dochód za wczorajszą pracę, przeznaczyli właśnie na rzecz Mateusza. 

 

Tomasovia – Górnik Łęczna 1:2 (1:1)

bramki: Szuta 39′ – Durmus 36′, Łukasiak 77′

 

Tomasovia: 1. Bartoszyk – 4. Yavorskyi, 2. Łuczkowski, 3. Duda, 16. Pleskacz – 9. Orzechowski, 15, Krosman, 6. Słotwiński, 20. Żerucha, 18. Lasota – 18. Szuta. Na zmiany wchodzili: 5. Błajda, 7. Kurzępa, 8. Paduk, 10. Kyrlov, 14. Sienkiewicz

 

Górnik: Woźniak – Bednarczyk (52′ Grabowski), Cisse, Klemenz (41′ De Amo), Pawlik, Dziwniel (52′ Zbozień) – Gąska (41′ Starzyński), Kryeziu (41′ Łukasiak), Deja (41′ Pastusiak), Durmus (68′ Steszuk) – Podliński

 

Sędziowie: Mikołaj Łaba (główny), Maciej Paszkiewicz i Tobiasz Kudelski (asystenci) – OKS Zamość

 

Widzów: 600