Nie zwalniają tempa piłkarze Tomasovii, którzy w ramach XIV kolejki podejmowali na własnym boisku beniaminka i zarazem outsidera rozgrywek LKS Milanów. O ile podczas wcześniejszych zwycięstw pisaliśmy, że tomaszowianie nokautowali swoich kolejnych rywali, o tyle tym razem można powiedzieć używając terminologii bokserskiej, że rywale doznali ciężkiego nokautu, ponieważ podopieczni trenera Marka Sadowskiego rozgromili swoich przeciwników 8:1.
Do wczorajszego spotkania nasz zespół przystępował bez środkowego pomocnika Karola Karólaka, który musiał odpokutować karę jednego meczu za nadmiar żółtych kartek. Już przed spotkaniem było wiadomo, który zespół jest zdecydowanie lepszy, ponieważ piłkarze z Milanowa we wcześniejszych trzynastu kolejkach zanotowali dwa remisy i ponieśli jedenaście porażek. Mimo to sympatycy Tomasovii mogli obawiać się, czy przypadkiem ich zespół nie zlekceważy beniaminka, lecz na szczęście nic takiego nie miało miejsca. Od pierwszego gwizdka arbitra tomaszowianie ruszyli ostro do przodu chcąc jak najszybciej strzelić drużynie z Milanowa, która do Tomaszowa dotarła trzydzieści minut przed meczem i w zaledwie dwunastoosobowym składzie pierwszego gola. Znakomitą okazję do objęcia prowadzenia podopieczni trenera Sadowskiego mieli już w 3 minucie, kiedy to Tomasz Kłos zagrał piłkę na lewe skrzydło do Przemysława Orzechowskiego ten wbiegł w pole karne i w wybornej sytuacji oddał strzał w kierunku okienka bramki gości, lecz ku rozpaczy publiczności futbolówka nie znalazła się tam gdzie powinna, czyli w bramce.
Jednak dwie minuty później „niebiesko-biali” objęli prowadzenie, po tym, jak Damian Misztal zagrał piłkę, która odbiła się jeszcze po drodze od Damiana Zdunka w pole karne wprost do Damiana Szuty, a ten wykorzystał niefrasobliwość obrońców z Milanowa i dał prowadzenie naszemu zespołowi. W 7 minucie po kolejnych błędach defensywy gości uderzenie z 16 metrów oddał Ireneusz Barana nie była to jednak udana próba. Podobnie było z uderzeniem Przemysława Orzechowskiego w 9 minucie, po którego strzale piłka nie znalazła drogi do bramki. Kolejną okazję tomaszowscy piłkarze zaprzepaścili w 12 minucie, gdy Tomasz Kłos zagrał futbolówkę w pole karne do Ireneusza Baran, jednak ten nieczysto trafił w piłkę, która przez to poszybowała wysoko nad bramką. Chwilę później z powodu urazu miejmy nadzieję, że niegroźnego murawę opuścił Nazar Melnychuk, za którego na boisku pojawił się Kamil Lasota. W 14 minucie Damian Misztal wyrzucił piłkę z autu wprost pod nogi Krzysztofa Zawiślaka , a ten będąc w narożniku pola karnego uderzył po dalszym słupku podwyższając prowadzenie. Gdy boiskowy zegar wskazywał 19 minutę na kolejne uderzenie z dystansu zdecydował się Ireneusz Baran nie był to jednak wyraźnie jego dzień.
Na trzeciego gola nie było trzeba jednak czekać zbyt długo, ponieważ w 22 minucie golkiper gości Gabriel Wołowik ponownie musiał udać się do bramki po piłkę. Michał Skiba, jeśli już strzela gole to są one przedniej urody. Tym razem kapitan naszego zespołu trafił do siatki bezpośrednio z rzutu rożnego. Piłkarze z Milanowa, którzy do tej pory straszyli głównie strojami, które podobne są do Barcelony, lecz na szczęście klasa zawodników nie ta pod bramkę Tomasovii zapuścili się po raz pierwszy w 23 minucie i od razu mieli rzut wolny. Do piłki podszedł kapitan Mateusz Puła, ale jego uderzenie bezpośrednie na bramkę z małymi kłopotami wyłapał Patryk Rojek. W 29 minucie przyjezdni próbowali zaskoczyć golkipera naszego zespołu strzałem z dystansu, jednak uderzenie Mariusza Lecyka było zbyt słabe, by mogło zakończyć się powodzeniem. Za to odpowiedź Tomasovii była taka, jaką lubimy najbardziej. Krzysztof Zawiślak popisał się bardzo dobrym podaniem w pole karne do Tomasza Kłosa, a ten nie miał problemów z posłaniem piłki do bramki Milanowa. To był ostatni gol w pierwszej części, po której zwycięzca był już znany, lecz otwartym pytaniem pozostawały natomiast rozmiary wygranej.
Pierwsze dwadzieścia minut drugiej połowy było słabszym fragmentem gry Tomasovii, która mimo to stwarzała sobie okazje do zdobycia kolejnych bramek. W 51 minucie Tomasz Kłos zagrał piłkę w pole karne do Krzysztofa Zawiślaka, który zagrał ją wzdłuż pola karnego do Przemysława Orzechowskiego ten odegrał ją jeszcze do Ireneusza Barana, lecz jego uderzenie było tyleż silne co niecelne. Strzału z dystansu podczas wczorajszego pojedynku spróbował również Damian Szuta, po tym, jak zablokowany przez Kamila Boguckiego został szarżujący na bramkę Milanowa Krzysztof Zawiślak, ale i jego uderzenie z 54 minuty okazało się nieudane. Kolejne bramki zaczęły padać dopiero od 68 minuty. Wtedy to nasi piłkarze przeprowadzili szybką akcję, po której Przemysław Orzechowski zagrał idealną piłkę w pole karne do Wojciecha Gęborysa, który na boisku pojawił się raptem dwie minuty wcześniej i pewnym uderzeniem zdobył piątego gola. Radość ze zdobycia gola naszego zawodnika była tak duża, że popisał się on efektownym saltem, a i uścisku ręki ze szkoleniowcem Markiem Sadowskim nie zabrakło. Ten sam zawodnik dwie minuty później zagrał bardzo dobrą piłkę w pole karne do Tomasza Kłosa, lecz futbolówka po jego uderzeniu mimo wybornej okazji trafiła tylko w boczną siatkę bramki.
W 76 minucie dobra dwójkowa akcja pomiędzy Volodymyrem Chuikovem a Wojciechem Gęborysem, po której ten pierwszy zagrał piłkę w pole karne do Krzysztofa Zawiślaka, a ten po raz szósty pokonał golkipera z Milanowa. To nie był jeszcze koniec strzeleckiej kanonady w wykonaniu zespołu Tomasovii, ponieważ trzy minuty później Tomasz Kłos obsłużył dobrym podaniem Przemysława Orzechowskiego, który mając przed sobą tylko bramkarza nie zmarnował szansy na siódmego gola. Wszyscy zgromadzeni na trybunach widzowie mieli nadzieję, że „niebiesko-biali” wygrają mecz bez straty gola, lecz niestety ta sztuka im się nie udała. Gdy boiskowy zegar wskazywał 88 minutę goście przeprowadzili akcję, po której piłkę z lewej strony w pole karne wrzucił Łukasz Jaszczuk, a mający za swoimi plecami rywala Michał Skiba wyeksponował futbolówkę na rzut rożny. Wykonawcą tego stałego fragmentu gry okazał się Michał Zarzecki, który z prawego narożnika wrzucił piłkę w pole karne wprost na głowę Damiana Zdunka, a ten wykorzystał błędy w kryciu tomaszowian posyłając piłkę do bramki bezradnego Patryka Rojka. Ostatnie słowo należało jednak do Tomasovii. W 90 minucie Michał Skiba posłał piłkę z rzutu rożnego na długi słupek, gdzie akcję zamykał Piotr Karwan i uderzeniem głową zakończył on dzieło niszczenia przeciwnika.
Po raz ostatni piłkarze Tomasovii tak efektowne zwycięstwo odnieśli w sezonie 2012/13, kiedy to w takich samych rozmiarach pokonali oni na własnym boisku Stal Kraśnik. Wczorajsze zwycięstwo nasi piłkarze zadedykowali Łukaszowi Bartoszykowi, który właśnie wczoraj obchodził 31 urodziny. Przyłączamy się do wszystkich życzeń, a szczególnie tych związanych ze zdrowiem i mamy nadzieję, że najdalej od początku rundy wiosennej kibice znów będą mogli podziwiać grę Łukasza, któremu oddajmy na chwilę głos:
– Dziękuję chłopakom za zwycięstwo, które mi zadedykowali. Szkoda, że nie strzelili 31 bramek, ale i tak jestem szczęśliwy. Fajnie jest usłyszeć tyle życzeń zdrowia i powrotu na boisko. Jeszcze bardziej mnie to mobilizuje.
Po wczorajszym zwycięstwie i przymusowej pauzie Górnika II Łęczna spowodowanej złym stanem boiska w Kocku Tomasovia awansowała na czwarte miejsce w ligowej tabeli. Najbliższe spotkanie nasz zespół rozegra w niedzielę 30 października o godz. 13:00 w Lubartowie, gdzie czeka ich trudny mecz z zawsze wymagającym zespołem Lewartu.
***
Tomasovia – LKS Milanów 8:1 (4:0)
bramki: Szuta 5′, Zawiślak 14′, 76′, Skiba 22′, Kłos 30′, Gęborys 68′, Orzechowski 79′, Karwan 90′ – Zdunek 88′
Tomasovia: Rojek – Misztal (46′ Chuikov), Karwan, Skiba – Orzechowski, Staszczak, Szuta (62′ Raczkiewicz), Melnychuk (12′ Lasota), Baran (66′ Gęborys) – Kłos, Zawiślak
Żółte kartki: Misztal, Skiba
Sędziowie: Piotr Kawiński (główny), Jacek Pawlak, Cezary Bryda (asystenci) – OZPN Chełm
Widzów: 300
{fcomment}