[the_ad_group id="53"]

Są duże rezerwy w naszej grze

Z Pawłem Babiarzem, trenerem czwartoligowej drużyny Tomasovii, rozmawia Kamil Kmieć.

 

Po rundzie jesiennej twój zespół zajmował siódme miejsce, sezon ostatecznie zakończyliście na pozycji numer pięć. Czy faktycznie, jak pokazuje tabela, niewiele zabrakło do podium czy jednak czujesz, że w tym sezonie nie do końca na to zasługiwaliście?

– Oprócz Hetmana Zamość, pozostała część drużyn z czołówki prezentowała w miarę wyrównany poziom i tak naprawdę o tym, kto zajął miejsce na podium, zadecydowały detale. Nam zabrakło niewiele, myślę że gdybyśmy w końcówce mieli do dyspozycji Jarka Poplavkę i nie gralibyśmy do ostatniej kolejki o Pro Junior System, to spokojnie zajęlibyśmy 2-3 miejsce. Czy zasłużyliśmy na to czy nie, jest to już nieistotne. Skończyliśmy na 5. miejscu i nie daje to nam satysfakcji.

 

Jesienią narzekałeś głównie na obronę, wiosna pokazała, że zimą mocno nad tym pracowaliście, co w efekcie przyczyniło się do mniejszej liczby straconych bramek. Uznajesz to za swój mały sukces jeżeli chodzi o tę drużynę?

 

– Nie da się ukryć, że zimą poczyniliśmy duży krok do przodu jeżeli chodzi o grę w fazie defensywy. Jest to jednak efekt pracy całego zespołu, a nie tylko mój. Z pewnością daje to powody do zadowolenia, ale to tylko ma nas napędzać do dalszej pracy, a nie zadowalać i uspokajać. Teraz czas na kolejne kroki, są duże rezerwy w naszej grze.

 

Słabiej było za to w formacji ofensywnej, gole rozkładały się na wielu zawodników, brakowało strzelca z prawdziwego zdarzenia. Po wielu spotkaniach narzekałeś na skuteczność swoich podopiecznych.

 

– Dużym problemem był brak kogoś systematycznego w strzelaniu bramek. Nasz najlepszy strzelec miał siedem bramek, potem kilku kolejnych po pięć-cztery i to jest ok. Zabrakło jednak jeszcze kogoś, kto miałby tych goli 15-20. Problemów w ofensywie mieliśmy więcej, uważam że naszych zawodników stać na lepszą grę niż pokazali to w minionym sezonie. 

 

Czy to oznacza, że latem twoim priorytetem, jeżeli chodzi o transfery, będzie zakontraktowanie właśnie napastnika?

 

– Powiem szczerze, że bardzo ciężko znaleźć odpowiedniego człowieka na to miejsce. Albo trzeba będzie kogoś takiego ściągnąć, albo uczynić kogoś takiego z naszych graczy. Nic na siłę, jeżeli nie uda się nam nikogo pozyskać to nie będę mocno rozpaczał. Trzeba pracować z tymi ludźmi, co się ma, którzy chcą grać dla Tomasovii. Wierzę że ciężką pracą można przeskoczyć wszystkie bariery.

 

Zadatki na rasowego snajpera przejawia Jakub Szuta, który nawet grając niewiele minut pokazywał się z dobrej strony. Młodszy z braci Szutów może być w niedalekiej przyszłości wiodącą postacią w linii ataku?

 

– Jakub to zawodnik o wielu atutach jako napastnik, ale też o wielu brakach. Jeżeli teraz będziemy mu wmawiać „jak to super że strzelił Włodawiance, Rykom czy Startowi Krasnystaw” to może odbić się to na jego podejściu do piłki. Nic nie ujmuje tym drużynom, ale strzelanie im bramek nie powinno być nawet najmniejszym wyczynem dla któregokolwiek z naszych wychowanków, muszą mierzyć znacznie wyżej. Jakub ma niesamowity instynkt do strzelania bramek, ale ma też duże braki zarówno motoryczne, jak i techniczne i mam nadzieję, że ma tego świadomość. Liczę na niego, wierzę że będzie świetnym zawodnikiem, ale bardzo dużo zależy od jego podejścia.

 

Kto w twoim odczuciu poczynił w ciągu ostatniego roku największe postępy, a kogo było stać zdecydowanie na więcej, a jednak nie spełnił pokładanych w nim nadziei?

 

– Uważam że największy postęp zanotowali Damian Szuta i Karol Krawczyk, choć kilku zawodników nie było od nich dużo gorszych. Kto zawiódł? Właściwie wszyscy transferowani latem, liczyłem na lepszą grę Miłosza Turewicza, Damiana Rataja czy Łukasza Bubeły.

 

Za to Ireneusz Baran jest jak wino – im starszy tym lepszy. Może służyć za przykład dla młodych zawodników swoją postawą zarówno na boisku, jak i poza nim? Wielu kibicom trudno wyobrazić sobie skład bez popularnego „Irasa”.

 

– Irek przede wszystkim ciągle cieszy się z gry, z codziennego treningu, z przebywania w szatni i myślę, że to jest klucz do jego długowieczności piłkarskiej. „Irasowi”, podobnie jak kibicom też trudno wyobrazić sobie skład bez siebie…(śmiech). A tak poważnie, to na pewno ciężko się rozstać z szatnią i boiskiem, jest to przykre, ale niestety nieuniknione, będzie musiało to kiedyś nastąpić. Ja cieszę się z faktu, że nie nastąpi to jeszcze teraz i przez co najmniej rok będę miał go do swojej dyspozycji.

 

Wiosną nie przegraliście żadnego meczu na wyjeździe. Panuje opinia, że drużyny grające ofensywny futbol, z dużą liczbą podań i schematów, mają często problem, aby na mniejszych lub gorszych boiskach realizować poprawnie swoje zadania. Wam to najwyraźniej nie przeszkadza.

 

– Akurat trafiły się dobre wyjazdy. Końskowola, Lubartów, Łuków, Werbkowice, Łęczna – te boiska pozwalają grać. Myślę, że wyjazdowa forma bardziej spowodowana była naszą dobrą grą w defensywie. U siebie jak zagraliśmy dobrze z tyłu, to i przeciwnik starał się to zrobić, dlatego aż 3 razy na własnym boisku zagraliśmy na 0:0, natomiast na wyjeździe dobra gra z tyłu właściwie gwarantowała trzy punkty.

 

W wywiadzie, który miałem okazję przeprowadzić w lutym 2018 roku, prezes klubu Pan Dionizy Hałasa mówił o konieczności gry swoimi zawodnikami, promowaniu młodych graczy. Gdy jednak przychodzi co do czego, wyniki są niezadowalające, posiłkujemy się piłkarzami z Ukrainy, którzy po pierwsze układają grę w obronie (Oleksandr Zozulia), po drugie nadają ton grze ofensywnej (Jaroslav Poplavka). Czy w takim razie władze klubu nie przeczą same sobie w tym momencie, zgadzając się na ich angaż?

 

– Krawczyk, Waśkiewicz, Orzechowski, Łeń, Szuta, Mruk, Raczkiewicz, Baran, Witkowski, Żerucha, Jakub Szuta, Pleskacz to zawodnicy którzy regularnie grali w rundzie wiosennej, a w kadrze są jeszcze inni, którzy dostaną swoją szansę. Wszyscy wymienieni to chłopaki „od nas”. Nie rozumiem takiego nacisku na zawodników z Ukrainy. Jeżeli podnoszą poziom, są dobrzy, to jaki jest problem? Przecież reprezentują Tomaszów Lubelski, pomagają ogrywać naszą młodzież, uważam że powinniśmy mieć w zespole 3-4 zawodników spoza Tomaszowa (bez względu na narodowość), którzy podnoszą poziom sportowy. U nas jest tak, że wszyscy by chcieli sukcesu i pięknej gry, ale nikt nie chce obcych – nie zawsze tak się da. Popatrzmy na naszych sąsiadów z Zamościa. Na wiosnę grali dwoma-trzema chłopakami z Zamościa, powtarzam: dwoma-trzema. Nie mówię, że mamy iść tą drogą, my idźmy swoją, ale nie szukajmy dziury w całym. Proszę mi wierzyć, zarówno Zarząd, jak i sztab szkoleniowy robią wszystko, co w swojej mocy, aby drużyna się rozwijała, a jednocześnie dawała możliwość pokazania się najlepszym wychowankom.

 

Skoro o Hetmanie mowa, to czy do opinii, że drużyna ta była zdecydowanie za silna na te rozgrywki, chciałbyś coś jeszcze dodać?

 

– Chciałbym żeby nas godnie reprezentowali w III lidze w nowym sezonie.

 

Z IV ligą żegnają się MKS Ryki, Polesie Kock, Start Krasnystaw i Huczwa Tyszowce. Nasz lokalny rywal zasłużył na degradację?

 

– Na pewno jesienią wyglądali zdecydowanie lepiej. Spadek spowodowany jest słabą grą na wiosnę. Bardzo szkoda, kibicowałem im do końca, niestety taka jest piłka.

 

Ligowe podium uzupełniła Lublinianka i Lewart Lubartów. Czy forma, jaką zaprezentowały w tym sezonie wskazuje, że to te drużyny będą liczyć się w przyszłym sezonie w walce o awans? Nie zapominajmy przy okazji o spadkowiczu z III ligi – Podlasiu Biała Podlaska.

 

– Mam nadzieję, że do tych wymienionych w gronie faworytów drużyn dołączy również Tomasovia (śmiech).

 

Był to twój pierwszy pełny sezon jeżeli chodzi o zespół seniorów Tomasovii. Miałeś lato na przygotowanie zawodników do rozgrywek, zimę na przeanalizowanie pierwszych kilkunastu spotkań, wyciągnięcie wniosków oraz naniesienie korekt. Z czego jesteś najbardziej zadowolony, a co jednak byś zmienił, gdybyś mógł cofnąć czas?

 

– Zadowolony jestem z tego, że udało się wyciągnąć wnioski po jesieni i zrobić krok do przodu, mam nadzieję, że będzie to systematyczne w przyszłości. Nie ma co cofać czasu, wszystko to, co się wydarzyło, to nauka na przyszłość. Najważniejsze jest to, aby z nauki korzystać.

 

Drużynę przejąłeś po Marku Sadowskim, u którego boku byłeś w drużynie w charakterze asystenta. Czego nauczyłeś się w tym czasie od doświadczonego szkoleniowca z Lublina?

 

– Trener Sadowski to świetny człowiek, który zawsze był szczery i prawdziwy w tym co robi. Za największą jego zaletę uważam umiejętne korzystanie z najlepszych zawodników w drużynie. Nigdy nie miał z nikim problemu jeżeli chodzi o wiodących graczy, dawał im dużo swobody, a oni odwdzięczali się ofensywną i skuteczną grą. Bardzo miło wspominam pracę z trenerem Sadowskim, jestem z nim cały czas w bardzo dobrym kontakcie.

 

Jak chciałbyś, żeby wyglądał przyszły sezon? Pytam pod kątem może nie tyle miejsca, które chciałbyś zająć, ale gry, schematów, wszystkiego tego, nad czym będziesz latem pracował z zespołem. Czy lato 2019 będzie różnić się od lata 2018 roku jeżeli chodzi o przygotowania?

 

– Jeżeli kadra naszego zespołu znacząco się nie zmieni, chciałbym latem pracować głównie nad grą w ofensywie. Lato 2019 naturalnie będzie różniło się od lata 2018, teraz będziemy pracowali dużo ciężej niż wtedy. Uważam, że mam zespół gotowy do bardzo dużych obciążeń. Chciałbym abyśmy w przyszłym sezonie grali skuteczniej, strzelali więcej bramek w pierwszych połowach, częściej trafiali do siatki po stałych fragmentach gry. Najważniejsze będzie jednak to, żeby systematycznie wygrywać u siebie.

 

Jest to trzeci sezon Tomasovii w IV lidze po reformie i spadku ze szczebla wyżej. Wielu zastanawia się, czy nasz zespół jest gotowy do walki o coś więcej niż pierwsza piątka rozgrywek. Za cztery lata klub będzie obchodził stulecie swojego istnienia, a świętowanie tego okrągłego jubileuszu z pewnością smakowałoby lepiej właśnie w III lidze. Czy w przypadku Tomasovii można mówić  o długofalowym planie przygotowania gruntu pod III ligę czy też musimy przyzwyczaić się powoli do tego, że prym w zespole będą wiedli w głównej mierze młodzi zawodnicy i taka będzie misja klubu na najbliższe lata, a chęć awansu zejdzie na dalszy plan i nie będzie priorytetem?

 

– No i wracamy do tematu zawodników z zewnątrz. Ja uważam, że tylko „swoimi zawodnikami”, będzie bardzo ciężko awansować. Oczywiście nie chcemy, aby Tomasovia ściągała armię zaciężną i na siłę robiła awans, bo to się źle skończy. Moim zdaniem powinniśmy cały czas utrzymywać 4-5 zawodników z zewnątrz którzy naprawdę będą dawali jakość, do tego dołączyć kilku naszych zawodników, którzy tę jakość posiadają i są ograni nawet w III lidze, jak Smoła, Orzechowski, Szuta, Łeń, plus doświadczenie Barana, Waśkiewicza, Raczkiewicza, Mruka, Żurawskiego no i zdolna młodzież: Żerucha, Witkowski, Szuta, Towbin, Pleskacz i Krawczyk. Tak zbudowana kadra powinna walczyć o awans do III ligi.

 

W kwietniu ukończyłeś 29 lat, ale w swoim CV masz już za sobą trenowanie zespołu seniorów na poziomie IV ligi, a także juniorów młodszych i starszych, z którymi brałeś udział w barażach o awans do Centralnej Ligi Juniorów. I to trzykrotnie. Jesteś zadowolony z tego, co do tej pory „ugrałeś”? Wielu trenerów do takiego poziomu (o ile w ogóle) dochodziło zdecydowanie później.

 

– Nie do końca jestem zadowolony, uważam że obecna sytuacja mogłaby wyglądać nieco lepiej. Praca trenera jest trudna, nie bardzo można się pomylić, bo jeden błąd może cofnąć cię o dwa-trzy kroki w tył. Ambicje co do przyszłości mam duże, ale żeby iść w górę oprócz ambicji trzeba w mieć jeszcze zdrowy rozsądek, wyrachowanie, umiejętność promowania własnej osoby i najważniejsze… wyniki (śmiech).

 

Brałeś również udział w licznych stażach, m.in. w Miedzi Legnica, Motorze Lublin czy Wiśle Puławy. Jaką wiedzę wyniesioną z nich starasz się najczęściej wykorzystywać na treningach, meczach itp.?

 

– Trzeba dodać jeszcze staż w Lechu Poznań, który w 2013 roku dał mi bardzo dużo jeżeli chodzi o spojrzenie na piłkę. Ogólnie na każdym kursie, szkoleniu czy stażu staram się wyłapać rzeczy, które pomogą mi w podniesieniu jakości mojej pracy i na tą chwilę zawsze mi się to udało, w mniejszym lub większym stopniu. Gdzie nie byłem, to zawsze coś ciekawego wyniosłem Na stażach bardzo dużo informacji zbieram o budowie klubu, zaplecza, akademii, strukturach. Jeżeli chodzi natomiast o codzienną pracę to najczęściej wykorzystuje metody lub środki treningowe, które podejrzę i wpadną mi w oko.

 

W jakim kierunku chcesz iść jako trener? Trenowałeś i trenujesz nadal grupy młodzieżowe, masz już za sobą prowadzenie seniorów. W międzyczasie pojawiła się nawet propozycja prowadzenia Hetmana Zamość. Gdzie zatem zobaczymy za kilka lat Pawła Babiarza?

 

– Nie jestem jasnowidzem. Bujanie w obłokach to też nie moja specjalność. Jestem teraz w Tomasovii i na tym się skupiam. Oczywiście mam marzenia, mam też szczęście, bo nie wszyscy mogą chodzić do pracy i jednocześnie spełniać swoje marzenia. Jeżeli chodzi o ich realizację to cały czas to robię. Teraz moim celem jeżeli chodzi o klub jest wygranie IV ligi i nie mam tu na myśli założeń Zarządu czy możliwości klubu. Po prostu ja, jako trener, mam taki cel i uważam, że każdy powinien takowy mieć. Na ścieżce edukacji trenerskiej został mi jeszcze do zrobienia kurs UEFA PRO, na który się zapisałem półtora roku temu, ale niestety zostałem odrzucony. Powodem był brak pracy z seniorami na szczeblu co najmniej IV ligi. Następne zapisy powinny być w ciągu roku i nie ukrywam, że to też jest moje marzenie, aby ukończyć ten kurs przed 35. rokiem życia.

 

źr. Rewizje Tomaszowskie