W niedzielne popołudnie spotkanie ligowe w ramach III kolejki rozegrali piłkarze Tomasovii, którzy na własnym boisku podejmowali spadkowicza z III ligi Lubliniankę Lublin. Po pierwszych dwóch kolejkach obie drużyny miały na swoim koncie dwie porażki, więc nic dziwnego, że podczas niedzielnego pojedynku zarówno „niebiesko-białych”, jak i gości interesowało tylko zwycięstwo. Bliżej zrealizowania tego celu byli tomaszowianie, ale niefrasobliwość w defensywie w ostatniej akcji meczu kosztowała ich utratę dwóch bezcennych punktów.
Spotkanie nie było jakimś wybitnym widowiskiem, dominowała głównie walka w środkowej strefie boiska, choć kilka okazji do zdobycia goli było, jak choćby w 3 min, gdy piłkę z rzutu wolnego dośrodkował w pole karne gości Patryk Słotwiński, gdzie był Wiktor Łuczkowski, ale jego silne uderzenie okazało się niecelne. W 20 min bardzo bliski powodzenia był Pavlo Paduk, po zagraniu futbolówki ze skrzydła przez Przemysława Orzechowskiego, ale mimo dobrej okazji skończyło się tylko na jęku zawodu tomaszowskich kibiców. Jednak dwie minuty później sympatycy naszego zespołu mogli już unieść ręce z powodu radości. Po kolejnym rzucie wolnym Bartłomiej Pleskacz uruchomił na prawym skrzydle Przemysława Orzechowskiego, który ponownie zagrał piłkę w pole karne do Pavlo Paduka, a napastnik z Ukrainy tym razem się nie pomylił, wzorowo wykańczając sytuację. Przez dalszą część meczu podopieczni trenera Bohdana Bławackiego kontrolowali wydarzenia na murawie. Po stronie gości największe zagrożenie stwarzał wychowanek Tomasovii Tomasz Kłos, ale tak na prawdę brakowało w tym konkretów. Niemal cała druga połowa miała identyczny przebieg, goście bili głową w mur, natomiast tomaszowianie czyhali na okazję, by strzelić drugiego gola, który rozstrzygnąłby losy meczu. Niestety, mimo że okazje do tego były, jak choćby groźna główka po kornerze Damiana Szuty ta sztuka się naszym zawodnikom nie udała. Niewiele też wskazywało, by ten pojedynek miał zakończyć się innym rezultatem niż skromnym, ale zwycięstwem Tomasovii. Goście wprawdzie wyprowadzali groźne akcje, jednak tak jak wspomnieliśmy, brakowało w tym konkretów. Arbiter meczu przedłużył spotkanie o 3 minuty i właśnie w ostatniej z nich nastąpił dramat naszego zespołu. Goście przeprowadzili desperacką akcję lewym skrzydłem, po której Patryk Knapp zagrał futbolówkę w pole karne, gdzie się zakotłowało i defensywa „niebiesko-białych” bardzo niefrasobliwie próbowała oddalić zagrożenie, a z czego skorzystał Tomasz Kłos, który zdołał wepchnąć piłkę do siatki.
Tomasovia – Lublinianka Lublin 1:1 ( 1:0 )
bramki: Paduk 22′ – Kłos 90+3′
Tomasovia: 99. Krawczyk – 16. Pleskacz, 4. Yavorskyy, 2. Łuczkowski, 5, Błajda – 9.Orzechowski (10. Lasota 76′), 6.Slotwiński, 15. Krosman, 11. Białek (14. Sienkiewicz 46′), 18. Szuta – 8. Paduk (7. Kurzępa 79′)
Żółte kartki: Błajda, Słotwiński
Sędzia: Marcin Kluk (główny) Paweł Tucki i Szymon Kłoczek (asystenci) – OZPN Zamość
Widzów: 250