Pierwsze ligowe spotkanie w tym roku mają za sobą piłkarze Tomasovii, którzy w Lublinie na „Arenie Lublin” za przeciwnika mieli samego lidera rozgrywek Motor. Zwycięstwo odnieśli będący faworytem gospodarze meczu, jednak tomaszowianie nie muszą się wstydzić swojej postawy, bo zwycięstwo Motorowi nie przyszło wcale łatwo.
Pierwsza połowa przebiegała pod dyktando niestety kontuzji, jakich nabawili się piłkarze obu drużyn, przez co arbiter meczu przedłużył pierwszą połowę, aż o 13 minut. Najpoważniejszej doznał zawodnik Motoru Paweł Myśliwiecki, który w walce o piłkę wydawało się w niegroźnej sytuacji doznał złamania kości piszczelowej. Po stronie naszego zespołu boisko przedwcześnie z powodu urazów musieli opuścić Łukasz Bartoszyk oraz Marcin Żurawski. I wydaje się, że opuszczenie boiska przez naszego kapitana był decydującym punktem meczu, ponieważ do tej pechowej 26 minuty gospodarze nie stworzyli sobie jakichś klarownych okazji na zdobycie gola, choć oczywiście optyczna przewaga należała do piłkarzy Motoru. Na pierwszego gola ponad dwutysięczna publiczność, wśród której nie zabrakło sympatyków z Tomaszowa musieli poczekać do 38 minuty. Wtedy to Damian Falisiewicz wrzucił piłkę w pole karne z prawego skrzydła, gdzie błąd przy piąstkowaniu popełnił Michał Goral, a z takiego prezentu nie mógł nie skorzystać Filip Drozd pakując futbolówkę głową do pustej bramki. Tomaszowianie również mieli swoje szanse w tej części na zdobycie goli jak choćby Nazar Melnychuk, czy Krzysztof Zawiślak, lecz nie zamienili ich na gole i pierwsza odsłona zakończyła się skromnym prowadzeniem Motoru Lublin.
Druga część rozpoczęła się od znakomitych dwóch okazji bramkowych stworzonych przez podopiecznych Jacka Paszkiewicza. W 49 minucie dobrym dośrodkowaniem w pole karne wprost na głowę niepilnowanego Tomasza Kłosa popisał się Nazar Melnychuk, lecz futbolówka po uderzeniu głową przez naszego napastnika nie znalazła się w siatce bramki strzeżonej przez Pawła Sochę, który w tej sytuacji może mówić o dużym szczęściu. Trzy minuty później, a więc w 52 minucie bardzo dobry i kąśliwy strzał oddał sprzed pola karnego Mariusz Ratyna, po którym swoim kunsztem bramkarskim musiał popisać się golkiper gospodarzy. Gdy przez kolejne długie minuty wydawało się, że Tomasovia może doprowadzić do remisu gola niespodziewanie zdobył Motor.
Wszystko za sprawą fantastycznego uderzenia z dystansu Piotra Piekarskiego w 69 minucie, po którym utracie gola nie był w stanie zapobiec golkiper „niebiesko-białych”. Drugi zdobyty gol jakby pobudził trochę sennych w tej części gry miejscowych piłkarzy, którzy chcieli koniecznie pójść za ciosem, by ostatecznie rozstrzygnąć losy tego spotkania. Ta sztuka udała im się w 80 minucie, kiedy to gola zdobył nowy nabytek lublinian Paweł Piątek były gracz Orła Przeworsk, który po asyście w polu karnym Filipa Drozda wpakował piłkę głową do bramki. Podopieczni trenera Jacka Paszkiewicza rozgrywali całkiem niezłe zawody i do końca walczyli o zdobycie, chociażby gola honorowego. Udało im się dopiąć swego celu w 89 minucie, gdy po długiej wrzutce przed pole karne Motoru sprytem popisał się Krystian Brudz, który uprzedził obrońców lublinian kierując futbolówkę do bramki. Dodajmy tylko, że Krystian dołączył do naszego klubu właśnie z Motoru, którego jest wychowankiem. Więcej goli w tym meczu widzowie nie zobaczyli i trzy punkty trafiły na konto Motoru.
Galeria Zdjęć – Kliknij TUTAJ!
Motor Lublin – Tomasovia 3:1 (1:0)
bramki: Drozd 38′, Piekarski 69′,Piątek 80′ – Brudz 89′
Tomasovia: Bartoszyk (26′ Goral) – Żurawski (Zawiślak), Wróblewski, Smoła, Skiba, Szuta (60′ Śrótwa), Ratyna (74′ Brudz), Baran, Orzechowski, Melnyczuk, Kłos
Żółte kartki: Falisiewicz, Piekarski – Skiba, Śrótwa
Sędziowie: Kacper Czarnota (główny), Jerzy Marciniak, Mateusz Kwiatek (asystenci) – OKS Chełm
Widzów: 2 200
foto: Kamil Kmieć