W niedzielne popołudnie wyjazdowe spotkanie ligowe w ramach XIII kolejki spotkań rozegrali piłkarze Tomasovii, którzy w Zawadzie zmierzyli się z Gryfem Gmina Zamość. Tomaszowianie do tego pojedynku przystępowali osłabieni brakiem dwóch środkowych pomocników Macieja Żeruchy oraz Patryka Słotwińskiego, natomiast gospodarze pozyskali przed tym meczem Szczepana Popko, który wybrał grę nie w naszym zespole, a w Gryfie.
Na stadionie w Zawadzie spotkały się dwie sąsiadujące ze sobą drużyny, które dzieli w ligowej tabeli punkt różnicy. Zdecydowanie ciekawsza była pierwsza część spotkania, która wprawdzie zakończyła się bezbramkowym remisem, tak jak potem się okazało cały mecz, ale zgromadzeni na trybunach widzowie nie mieli powodów do nudów, ponieważ obie strony zagrały otwarty futbol. Już w 2 min sygnał do ataku dali tomaszowianie prawym skrzydłem przedarł się Oskar Lasota, który zagrał piłkę przed pole karne do Mateusza Kurzępy, ale jego uderzenie okazało się bardzo niecelne. Zdecydowanie lepsza próba tego samego zawodnika była w 4 min kiedy to oddał strzał z dystansu, lecz w środek bramki, gdzie stał golkiper Gryfu. Niewiele zabrakło, by piłkarze Tomasovii objęli prowadzenie w 19 min. Ponownie dał o sobie znać Oskar Lasota, który zagrał futbolówkę do Przemysława Orzechowskiego, ale ten nie zdecydował się na uderzenie i odegrał ją do środka do wspomnianego Lasoty. Piłka po jego uderzeniu odbiła się od jednego z obrońców i niewiele zabrakło, byśmy byli świadkami gola samobójczego. Gospodarze po raz pierwszy stworzyli zagrożenie w 20 min, kiedy to na strzał z dystansu zdecydował się Jakub Pryliński, jednak piłka minęła nieznacznie dalszy słupek bramki Karola Krawczyka. O dużym szczęściu mogą mówić tomaszowianie w 22 min. Po rzucie wolnym i dośrodkowaniu piłki w pole karne przez Rafała Kycko groźnie główkował Jakub Pryliński, lecz fantastyczną obroną wykazał się Karol Krawczyk, a dobitka głową do w sumie pustej bramki Dawida Dobromilskiego, okazała się ku jękowi miejscowych kibiców nieskuteczna.
Gdy stadionowy zegar wskazywał 25 min kolejna dobra akcja piłkarzy Tomasovii, po której uderzenie zablokowane przez defensorów gospodarzy oddał Oskar Lasota, a po dobitce Yourija Yavorskiego piłka padła łupem bramkarza Gryfu Kamila Tomczyszyna. Po chwili nastąpiła odpowiedź miejscowych, po tym jak po rzucie rożnym dobrą okazję w polu karnym miał Jakub Pryliński, jednak futbolówka po jego uderzeniu poszybowała wysoko nad bramką. To nie był jednak koniec ciekawych wydarzeń w tej części. Gdy wybiła 29 min miał miejsce ,kolejny rajd prawym skrzydłem Oskara Lasoty, który zagrał piłkę do będącego w polu karnym Pavlo Paduka ten odegrał ją na linię szesnastki do Przemysława Orzechowskiego, jednak uderzenie naszego pomocnika z dużym trudem wybronił Kamil Tomczyszyn, udowadniając tym samym, że doskonale zna swój bramkarski fach. W 32 min groźnie z dystansu uderzał Rafał Kycko, lecz ta próba okazała się niecelna. Bardzo groźnie pod bramką Gryfu było w 40 min, gdy po zagraniu Damiana Szuty silny strzał oddał bardzo aktywny w pierwszej połowie Oskar Lasota, niestety piłka po tej próbie trafiła, zaledwie w boczną siatkę bramki miejscowych. Ostatnie słowo podczas pierwszej połowy należało do Gryfu. W 44 min Dawid Gierała zagrał piłkę na 18 metr wprost pod nogi Patryka Kierepki, lecz na szczęście jego uderzenie okazało się nieskuteczne.
Podczas drugiej połowy już nie było tyle okazji, co w pierwszej. Piłkarze Tomasovii zdecydowanie przejęli inicjatywę nad wydarzeniami na murawie, a po gospodarzach wyraźnie był widoczny brak sił. Sęk w tym, że z tej optycznej przewagi „niebiesko-białych” niewiele przez długi okres wynikało. Na pierwsze zagrożenie pod którąś z bramek trzeba było poczekać do 66 min. Właśnie wtedy na uderzenie sprzed pola karnego zdecydował się wprowadzony kilka chwil wcześniej Maksym Kyrlov, lecz po raz kolejny udana interwencja golkipera Gryfu Kamila Tomczyszyna zapobiegła utracie gola. W 69 min znakomitą okazję do pokonania bramkarza miejscowych miał Przemysław Orzechowski, który zupełnie niepilnowany oddał uderzenie z linii pola karnego, ale ku zawodowi licznie przybyłej do Zawady grupy tomaszowskich kibiców ta próba była bardzo nieudana. Kolejna okazja tomaszowian do zdobycia gola miała miejsce w 74 min i po raz kolejny uderzeniem sprzed pola karnego pokonać bramkarza gospodarzy próbował Maksym Kyrlov, jednak ten na raty zdołał zażegnać niebezpieczeństwu utraty gola. Podobną próbą w 79 min popisał się jeden z zawodników Gryfa, ale Karola Krawczyka takimi uderzeniami nie można pokonać. O olbrzymim szczęściu miejscowi mogli mówić w 84 min. Właśnie wtedy rajd lewym skrzydłem przeprowadził Bartłomiej Sienkiewicz, który dogrywał piłkę do Oskara Lasoty, lecz we wszystko wtrącił się Rafał Tomasiak, który o mało nie pokonał swojego bramkarza. Na koniec w 87 min w pole karne gospodarzy zapędził się Kamil Duda, który dograł piłkę do Damiana Szuty, ale tym razem kapitanowi Tomasovii nie udało się umieścić piłki w siatce. Ostatecznie mecz zakończył się rezultatem remisowym 0:0 i ten punkt trzeba szanować, choć na pewno po stronie naszego zespołu po wczorajszym pojedynku pozostaje duży niedosyt.
Gryf Gmina Zamość – Tomasovia 0:0
Tomasovia: 99. Krawczyk – 16. Pleskacz, 2. Łuczkowski, 3. Duda, 4. Yavorskyi (5. Błajda 46′) – 19. Lasota, 15. Krosman, 7. Kurzępa (10. Kyrlov 63′), 18. Szuta, 9. Orzechowski (17. Baran 90′) – 8. Paduk (14. Sienkiewicz 69′)
Żółte kartki: Wolanin, Panas, Popko – Kyrlov
Sędzia: Dariusz Harko (główny), Artur Grodek i Szymon Niemczuk (asystenci) – OKS Chełm
Widzów: 200