[the_ad_group id="53"]

Klęska w Sieniawie. Sokół Sieniawa – Tomasovia 4:0

SOKÓŁ SIENIAWA - TOMASOVIA 030

W ramach XXV kolejki spotkań III ligi lubelsko-podkarpackiej, która rozegrana została wczoraj piłkarze Tomasovii udali się do Sieniawy, by rozegrać spotkanie ligowe z Sokołem. To był czwarty wyjazdowy mecz naszego zespołu i niestety po raz czwarty zakończył się kolejnym niepowodzeniem, ponieważ tomaszowianie doznali porażki, aż 0:4.

 

Po sobotnim zwycięstwie nad najsłabszym zespołem rozgrywek Wisłoką Dębicy wszyscy mieli nadzieję w Tomaszowie, że ta wygrana pozwoli uwierzyć we własne siły zespołowi Tomasovii i ze z kolejnym ligowym meczem będzie co raz lepiej. Niestety, to były płonne nadzieje, ponieważ tomaszowianie tak jak w poprzednich meczach wyjazdowych zaprezentowali się bardzo słabo i szczerze mówiąc Sokół bez większego wysiłku zgarnął trzy punkty.

Podopieczni trenera Złomańczuka dzielnie trzymali się tylko do utraty pierwszego gola, a więc do 29 minuty. Wtedy dobrą akcję gospodarzy sfinalizował strzałem Paweł Hass, po, którym futbolówkę piąstkował nasz bramkarz, a następnie piłkę poza pole karne wybił głową Damian Misztal. Niestety, ta znalazła się pod nogami Mateusza Jędryasa, który zgrał ją Jackowi Flisowi, a ten pomagając sobie ręką opanował piłkę i wymanewrował naszą obronę oddając strzał po, którym Łukasz Bartoszyk odbił jeszcze piłkę, lecz tak, że Mateuszowi Trawce nie pozostało nic innego jak tylko skierować futbolówkę do pustej bramki. Najlepszą okazję do wyrównania „niebiesko-biali” mieli w 35 minucie po rzucie rożnym wykonywanym przez Patryka Słotwińskiego i zamieszaniu w polu karnym gospodarzy, kiedy to strzał z 6 metrów oddał Igor Paskiv, ale trafił w nogi Damiana Skały zamiast do bramki. Na przerwę nasi piłkarze schodzili przegrywając jednym golem i nie oddając ani jednego strzału w światło bramki.

SOKÓŁ SIENIAWA - TOMASOVIA 044

Na drugą część umotywowani w szatni przez trenera Złomańczuka piłkarze Tomasovii wybiegli na murawę z dużą wolą doprowadzenia do remisu, a sygnałem do ataku były dwa strzały, choć bardzo nieudane z dystansu Łukasza Chwały w 46 minucie oraz minutę później Patryka Słotwińskiego. Zapał naszego zespołu został jednak bardzo szybko zgaszony przez piłkarzy Sokoła Sieniawa, bo już w 48 minucie. Strzelec pierwszego gola Mateusz Trawka posłał długie podanie z własnej połowy do Mateusza Jędryasa błąd popełnił Damian Misztal, a zawodnikowi gospodarzy nie pozostało nic innego jak przelobować głową Łukasza Bartoszyka i jeszcze jedną główką skierować piłkę do siatki. To wyraźnie podcięło skrzydła piłkarzom Tomasovii, którzy nie mieli tak naprawdę przez cały mecz pomysłu na grę, a jeśli już, im udało się przedostać pod pole karne rywali i oddać strzał to były one nie celne. Na domiar złego w 70 minucie meczu gospodarze po raz trzeci mogli się cieszyć ze zdobytego gola. Po wykopie z własnej piątki przez golkipera Sokoła Łukasza Ćwiczaka piłkę głową do wprowadzonego na boisko w drugiej połowie Dawida Pigana zgrał Mateusz Jędryas , a ten wbiegł z futbolówką w pole karne, gdzie przełożył sobie, jak to się mówi po sportowemu Arkadiusza Smołę i bez mniejszego problemu zdobył dla swego zespołu trzeciego gola. Na pierwszy celny strzał w światło bramki nieliczni sympatycy Tomasovii, którzy stawili się na stadionie w Sieniawie czekali, aż do 87 minuty, wtedy to strzał sprzed pola karnego oddał Norbert Raczkiewicz , ale nie mógł on sprawić większych kłopotów bramkarzowi Sokoła. Podopieczni trenera Federkiewicza dobili nasz zespół w trzeciej minucie doliczonego czasu, gdy Jacek Flis, którego nie potrafili powstrzymać Damian Szuta i Przemysław Orzechowski zagrał piłkę wzdłuż bramki do Mateusza Jędryasa, a ten bez problemu skierował piłkę do bramki ustalając końcowy rezultat meczu.

Nie da się wygrać meczu, gdy jedyny celny strzał na bramkę oddaje się trzy minuty przed końcem meczu. Wczorajszy pojedynek wyglądał podobnie jak wcześniejsze wyjazdowe, gdzie piłkarze Tomasovii nie mieli większego pomysłu na grę z tą jedną różnicą, że znalazł się zespół, który potrafił wykorzystać bez większego trudu koszmarne błędy w obronie tomaszowian więcej niż jeden raz. Co z tego, że są siły do biegania, gdy nie ma gry w piłkę i ogólnie obserwując z boku poczynania Tomasovii wygląda to tak, jakby była ona pogodzona ze swoim spadkowym losem, a przecież jest jeszcze, o co walczyć, bo zapewne 12 miejsce da pewne utrzymanie. Jednak z taką postawą jak wczoraj, czy we wcześniejszych wyjazdowych spotkaniach nie czarujmy się, ale Tomasovia nie ma czego szukać w tej lidze. Zawodzi dosłownie wszystko gra w ataku, która praktycznie nie istnieje, obrona, kontrataki, stałe fragmenty gry itd. Krótko mówiąc, nasza drużyna obecnie nie ma swojego stylu gry ani argumentów piłkarskich, więc wygląda to wszystko tak jak wygląda.

SOKÓŁ SIENIAWA - TOMASOVIA 015

Wydaje się, że nad postawą naszej drużyny w rozgrywkach powinien pilnie pochylić się zarząd tomaszowskiego klubu nie czekając na sobotni o życie mecz z Lublinianką Lublin i podjąć takie decyzje, które pomogą przynieść szybką poprawę wyników, bo jest to na prawdę co wyraźnie podkreślamy ostatni dzwonek i moment, by III ligę uratować dla Tomaszowa, póki coś w tym kontekście zależy jeszcze od nas samych, a nie rywali!

 

Sokół Sieniawa – Tomasovia 4:0

bramki: Trawka 29, Jędryas 48′, 90+3, Pigan 70′

 

Tomasovia: Bartoszyk – Misztal (73′ Szuta), Smoła, Bojarczuk, Skiba – Paskiv, Chwała, Kozyra, Baran (62′ Raczkiewicz) – Żurawski (73′ Orzechowski) – Słotwiński (58′ Groborz)

 

Żółte kartki: Faka, Sywyj – Groborz, Skiba, Kozyra

 

Sędzia: Piotr Kozłowski (główny), Andrzej Zbytniewski, Łukasz Szczołko (asystenci) – KS Lublin

 

Widzów: 200