[the_ad_group id="53"]

Emocjonujący mecz zakończony podziałem punktów. Tomasovia – Stal Rzeszów 1:1

Tomasovia - Stal Rzeszów 027

Kolejny mecz ligowy mają za sobą piłkarze Tomasovii, którzy w ramach VIII kolejki wystąpili na własnym boisku, gdzie za przeciwników mieli jeden z czołowych zespołów ligi Stal Rzeszów. Po emocjonującym spotkaniu mecz zakończył się rezultatem remisowym.

Do wczorajszego spotkania piłkarze trenera Jacka Paszkiewicza przystępowali osłabieni brakiem Łukasza Chwały (pokłosie urazu z Jarosławia), Krzysztofa Zawiślaka, którego zmogła grypa oraz Kamila Konopy przechodzącego w dalszym ciągu rehabilitację po zabiegu. Mimo wspomnianych osłabień piłkarze Tomasovii wybiegli na murawę z myślą walki o zwycięstwo, choć w dotychczasowej historii spotkań naszym piłkarzom ani razu nie udało się pokonać Stali Rzeszów ba zdobyć nawet gola, bo jedyne trafienie dla tomaszowian w 1979 roku było dziełem samobójczego gola.

 

Od pierwszego gwizdka arbitra zaatakowali piłkarze Stali chcąc jak najszybciej zdobyć prowadzenie, ale czujnie i mądrze grająca Tomasovia nie dała się zaskoczyć. Do tego nasz zespół jako pierwszy w tym meczu zagroził bramce gospodarzy, kiedy to w 6 minucie Ireneusz Baranoddał strzał z dystansu, po którym golkiper gości odbił piłkę na korner. Trzy minuty później pierwsza setka w tym meczu dla drużyny Stali, która miała rzut wolny na wysokości pola karnego tomaszowian. Futbolówkę w pole karne do Konrada Husa wrzucił Maciej Maślany i po jego uderzeniu zakotłowało się w polu karnym i wybijający piłkę Damian Misztal omal nie zdobył gola samobójczego, lecz na szczęście piłka zatrzymała się tylko na słupku tomaszowskiej bramki. Po początkowej przewadze gości śmielej do przodu ruszyli „niebiesko-biali”, którzy w 14 minucie objęli prowadzenie. Piłkę w środkowej strefie boiska wywalczył Marcin Żurawski zagrał ją do debiutującego w podstawowej jedenastce Wojciecha Gęborysa, po czym ten mu ją znakomicie odegrał, dzięki czemu Żurawski pognał z futbolówką w pole karne, gdzie mając przed sobą tylko bramkarza Dawida Kaszubę nie dał mu najmniejszych szans na skuteczną obronę.

 

Tomasovia - Stal Rzeszów 066

 

W 20 minucie powinien być remis po tym, jak sam na sam z Łukaszem Bartoszykiem znalazł się Łukasz Szczoczarz, lecz mimo potężnej „bomby” ze strony zawodnika Stali górą był nasz bramkarz, za co zebrał zasłużoną burzę braw od tomaszowskiej publiczności. Obie drużyny w tej części stworzyły jeszcze sytuacje, po których była szansa na gole, jednak żadnej z nich nie udało się zamienić na gole i ta część zakończyła się prowadzeniem Tomasovii. To, co warte jest jeszcze odnotowania to skandaliczne zakończenie pierwszej połowy przez arbitra meczu pana Łukasza Krasowskiego, który tylko niepotrzebnie podgrzał atmosferę na widowni całkowicie słusznie został wybuczany w przerwie przez publiczność. Tuż przed wspomnianą przerwą arbiter odgwizdał rzut wolny dla Tomasovii jakieś 35 metrów od bramki. Mimo że pan sędzia odsuwał mur na odpowiednią odległość itd. to ostatecznie nie pozwolił Michałowi Skibie na jego wykonanie odgwizdując koniec pierwszej połowy, gdy tylko stoper wskazał 45 minutę co widownia odebrała jako chęć jakiejś tam pomocy Stali. My powiemy tak, że „korona” z głowy by panu sędziemu nie spadła, gdyby pozwolił na wykonanie rzutu wolnego, a tak niesmak pozostał.

 

Tomasovia - Stal Rzeszów 073

 

Na drugą połowę co dla nikogo nie było zaskoczeniem Stal wyszła z mocnym postanowieniem najpierw odrobienia strat, a następnie rozstrzygnięcia całego meczu na swoją korzyść. To jednak narażało podopiecznych trenera Marcina Wołowca na groźne kontry ze strony Tomasovii. W 51 minucie było groźnie pod bramką naszego zespołu po zagraniu z prawego skrzydła Sebastiana Brockiego w pole karne do Piotra Prędoty, a wicekról strzelców z poprzedniego sezonu na szczęście źle trafił w piłkę i skończyło się tylko na strachu. Kto wie jak zakończyłby się mecz, gdyby nasi piłkarze trafili na 2:0, a mieli ku temu wyśmienitą okazję w 58 minucie. Ireneusz Baran wyłuskał piłkę Konradowi Husowi, po czym zdecydował się na indywidualną akcję, zamiast dogrywać piłkę do Sergii Ivleva, który miałby przed sobą pustą bramkę i niestety jego uderzenie po dalszym słupku ku zawodowi publiczności minęło minimalnie bramkę.

 

Zamiast dwubramkowego prowadzenia dwie minuty później był już remis. Rozgrywający bardzo dobre zawody Wojciech Gęborys zupełnie niepotrzebnie sfaulował na 20 metrze na wprost bramki Tomasovii Sebastiana Brockiego i goście mieli rzut wolny. Wykonawcą był sam poszkodowany, który trafił do bramki tuż przy samym słupku. Inna sprawa to fatalne zachowanie muru, gdzie jeden Piotr Prędota wystarczył, by przepchnąć wspomniany mur. Obie drużyny miały w drugiej połowie swoje okazje ze strony Tomasovii m.in. dwa razy Tomasz Kłos, a ze strony Stali Sławomir Szeliga, czy Michał Lisańczuk, ale wynik się nie zmienił do końca spotkania i obie drużyny po dobrym meczu podzieliły się punktami.

 

Po wczorajszym meczu zespół Tomasovii z 12 punktami zajmuje miejsce 10. W najbliższą niedzielę tomaszowianie udadzą się do Sieniawy, gdzie o godz. 16:00 zmierzą się z tamtejszym Sokołem.

 

Tomasovia – Stal Rzeszów 1:1 (1:0)
bramki: Żurawski 14′ – Brocki 62′

 

Tomasovia: Bartoszyk – Żurawski, Misztal, Joniec, Skiba – Smoła, Szuta (76′ Orzechowski), Gęborys (66′ Mazurkiewicz), Raczkiewicz (60′ Kłos) – Ivliev, Baran

 

Żółte kartki: Szuta, Joniec, Misztal – Marcinek, Hus, Drelich

 

Sędziował: Łukasz Krasowski (główny), Daniel Krasowski, Mateusz Krasowski (asystenci) – Leżajsk

 

Widzów: 400

 

 Serwis Tomasovia.Tomaszow.info informuje, że wykorzystywanie materiałów zdjęć itd., które są własnością naszej redakcji zamieszczanie ich w innych mediach tj. na stronach internetowych, czy w gazetach, a także kopiowanie newsów i umieszczanie ich na innych stronach internetowych bez zgody pisemnej naszego serwisu jest zabronione!