W ramach XXIX kolejki III ligi lubelsko-podkarpackiej piłkarze Tomasovii w meczu o wszystko podejmowali w sobotnie popołudnie na własnym boisku Avię Świdnik, która przed wczorajszym meczem zajmowała w tabeli dziesiątą lokatę. Sympatycy naszego zespołu po zwycięstwie przed tygodniem nad JKS Jarosław liczyli na kolejny udany mecz, lecz niestety się przeliczyli, ponieważ pewne i zasłużone zwycięstwo odnieśli goście ze Świdnika.
Optymizm kibiców przed meczem był, tym bardziej zrozumiały i uzasadniony, ponieważ po raz pierwszy szkoleniowiec Tomasovii miał do swojej dyspozycji praktycznie całą kadrę. Niestety, to nie pomogło. Jako pierwsi w tym meczu groźną akcję przeprowadzili przyjezdni, kiedy to Adam Nowak wbiegł z piłką w pole karne i spod końcowej linii boiska próbował obsłużyć wrzutką Bartłomieja Mazurka, jednak ten do wysokich nie należy, więc zabrakło mu nieco centymetrów, żeby sięgnąć piłkę. Na odpowiedź tomaszowian było trzeba poczekać do 10 minuty, gdy Patryk Słotwiński oddał strzał ze sporej odległości, ale golkiper Avii Łukasz Gieresz, mimo kozłującej piłki pewnie chwycił ją w swoje rękawice. Kto wie jak potoczyłby się mecz, gdyby naszym piłkarzom dopisało szczęście w 17 minucie. Wtedy to futbolówkę z rzutu rożnego wrzucił w pole karne Patryk Słotwiński wprost na głowę Łukasza Chwały, jednak piłka po jego strzale odbiła się tylko od poprzeczki bramki Avii i spadła na przedpole golkipera drużyny przyjezdnej.
Osiem minut później, czyli w 25 minucie Tomasovia miała rzut wolny ze znacznej odległości, którego wykonawcą był Patryk Słotwiński, lecz jego bardzo silny strzał nie znalazł drogi do bramki. Na bramki zgromadzeni widzowie musie zaczekać do 34 minuty, tyle że zdobywali je piłkarze Avii, a nie tomaszowianie. We wspomnianej minucie piłkę w pole karne dośrodkował Kacper Krawiec wprost do Bartłomieja Mazurka, a ten uprzedził Michała Skibę i strzałem głową zdobył prowadzenie dla swojego zespołu. Jeszcze „niebiesko-biali” nie otrząsnęli się po stracie pierwszego gola, a po chwili przegrywali już różnicą dwóch bramek. W roli głównej ponownie Bartłomiej Mazurek, który wykorzystał znakomite podanie w pole karne od Adama Nowaka. To był prawdziwy nokaut dla naszej drużyny, a na przerwę mogła ona schodzić z jeszcze gorszym wynikiem, ponieważ w 41 minucie Piotr Joniec interweniował tak niefortunnie, że omal nie zdobył gola samobójczego na szczęście piłka po odbiciu się od słupka padła łupem Łukasza Bartoszyka.
Drugą część Tomasovia rozpoczęła od wysokiego C. Po kolejnym rzucie rożnym wykonywanym przez Patryka Słotwińskiego niepewnie interweniował Łukasz Gieresz piłka spadła na 14 metr wprost pod nogi Przemysława Orzechowskiego, który w 40 minucie zastąpiłRadosława Łenia, jednak jego bardzo dobre uderzenie w fantastyczny sposób wybronił golkiper gości. Dwie minuty później bardzo dobrą okazję miał Norbert Raczkiewicz po zagraniu Patryka Słotwińskiego, lecz jego uderzenie z 18 metrów było zbyt lekkie i mało precyzyjne, by mogło zakończyć się powodzeniem. Gdy boiskowy zegar wskazywał 57 minutę kolejny strzał z dystansu oddał Patryk Słotwiński i po raz kolejny próba ta nie przyniosła pożądanego efektu. Przyjezdni dali o sobie znać w 63 minucie, gdy po trójkowej klepce pomiędzy Mouhamadou Sadio, Kamilem Oziemczukiem i Bartłomiejem Mazurkiem ten ostatni wypracował sobie dobrą sytuację do strzału na szczęście na posterunku był Łukasz Bartoszyk, który sparował piłkę na korner. Kamil Oziemczuk próbował pokonać bramkarza naszego zespołu w 67 minucie, gdy uderzał z 19 metrów, ale tego uderzenia nie zaliczy do udanych.
Tomasovia nie mając żadnego pomysłu na grę próbowała co jakiś czas niepokoić bramkarza gości uderzeniami z dystansu tak ja to miało miejsce w 79 minucie, gdy znów uderzał Patryk Słotwiński i znów bez rezultatu bramkowego. Cztery minuty później Avia rozłożyła na łopatki nasz zespół. Bardzo dobrym długim podaniem za linię obrony wprost do Kacpra Krawca popisał się Sebastian Orzędowski, a ten mając przed sobą tylko Łukasza Bartoszyka złapał go na wykroku i posłał piłkę między nogami po raz trzeci do tomaszowskiej bramki. Podopieczni trenera Złomańczuka próbowali zdobyć, choćby gola honorowego, ale robili to nieporadnie i bez większej wiary, że ta sztuka, im się uda. W trzeciej doliczonej minucie przez arbitra z pięciu jeszcze Norbert Raczkiewicz miał doskonałą okazję, lecz niestety piłka minęła bramkę.
Wczorajsza porażka sprawia, że Tomasovia zrobiła milowy krok do IV ligi i powiedzmy sobie szczerze, by się nie łudzić ten spadek jest niemal pewny. Oczywiście, zaraz ktoś nam wytknie, iż nie wierzymy w swój zespół, że do końca jest jeszcze pięć kolejek, czyli teoretycznie 15 punktów do zdobycia itd. Z jednej strony będzie miał rację, lecz z drugiej dlaczego miałoby być lepiej? Skoro na dziewięć kolejek i 27 możliwych punktów do zdobycia zdobywa się, zaledwie dziewięć i wygrywa się tylko dwa razy to nie można myśleć, a nawet mieć nadziei na zachowanie statusu III ligowca. Obserwując wczorajszy mecz nie było widać po naszym zespole, by był zdeterminowany tak jak tydzień wcześniej aby zwyciężyć, jakby nie wszyscy rozumieli, o co toczy się gra. Niestety, nie ma w naszym zespole ani jednego piłkarza, który wziąłby odpowiedzialność za grę i końcowy wynik na własne barki za losy tego zespołu w przyszłości.
To może dziwić, bowiem jest w tej drużynie kilku doświadczonych zawodników, którzy jeszcze nie tak dawno bili się o awans do II ligi i to oni powinni kreować grę naszego zespołu, a tego z małymi wyjątkami nie robią przez całą rundę wiosenną. Tak jak wspomnieliśmy nie ma się co czarować, jeśli chodzi o temat utrzymania i przyznajemy szczerze, że my już w to po prostu nie wierzymy, bo, jeśli nie wygrywa się spotkań u siebie z przeciętnymi zespołami co jest podstawą, a do tego nie punktuje się przez całą rundę z rywalami z dołu tabeli to trudno spodziewać się zwycięstw w Rzeszowie z Resovią, czy Motorem w Lublinie, bo mecze m.in. z tymi rywalami są przed naszą drużyną. Podsumowując przed naszym zespołem zebrały się czarne chmury i będzie potrzeba dosłownie prawdziwego cudu, by uniknąć degradacji, w, który to cud za bardzo też nie wierzymy.
Następny mecz piłkarze Tomasovii zagrają na wyjeździe w sobotę z trzecim zespołem ligi Resovią Rzeszów.
Tomasovia – Avia Świdnik 0:3 (0:2)
bramki: Mazurek 34′, 35′, Krawiec 83′
Tomasovia: Bartoszyk – Żurawski (77′ Kozyra), Chwała, Joniec, Skiba, Łeń (40′ Orzechowski), Misztal (58′ Smoła), Raczkiewicz, Słotwiński, Groborz (58′ Bojarczuk), Baran
Żółte kartki: Słotwiński, Groborz – Oziemczuk,Nowak, Wójcik
Sędzia: Paweł Sitkowski (główny), Grzegorz Jakuszko, Przemysław Wróbel (asystenci) – OKS Biała Podlaska
Widzów: 300