[the_ad_group id="53"]

Była walka, lecz punktów nie ma. Orlęta Radzyń Podlaski – Tomasovia 3:1

Ostatni mecz wyjazdowy w ramach rozgrywek III ligi lubelsko-podkarpackiej rozegrali wczoraj piłkarze Tomasovii, którzy w dalekim Radzyniu Podlaskim zmierzyli się z miejscowymi Orlętami. Faworytem spotkania byli zdecydowanie zajmujący przed tym meczem piąte miejsce w ligowej tabeli gospodarze i potwierdzili to na boisku odnosząc zwycięstwo, ale nasi młodzi piłkarze pozostawili po sobie dobre wrażenie podjęli walkę z wyżej notowanym rywalem za co byli chwaleni po spotkaniu m.in. przez miejscowych kibiców.

Piłkarzom obu drużyn przyszło rywalizować w trudnych warunkach gry przy temperaturze ponad 30 stopni, więc już przed meczem było wiadomo, że to spotkanie nie będzie miało oszałamiającego tempa. Spotkanie rozpoczęło się od dobrej akcji Tomasovii, po której strzał z 18 metrów oddał Ireneusz Baran, lecz piłka zmierzająca w światło bramki trafiła w plecy jednego z naszych zawodników i tym samym skończyło się tylko na strachu dla gospodarzy. W 16 minucie po krótko rozegranym rogu Ireneusz Baran zagrał futbolówkę w pole karne do Krzysztofa Zawiślaka, jednak jego uderzenie trafiło tylko w boczną siatkę bramki Orląt. Dwie minuty później tomaszowianie powinni prowadzić po tym jak znakomitą dwójkową akcję przeprowadzili Tomasz Kłos wraz z Przemysławem Orzechowskim, a ten drugi będąc w sytuacji sam na sam z bramkarzem Krzysztofem Stężałą trafił, zaledwie w jego nogę. Piłkarze Orląt po raz pierwszy zagrozili bramce Tomasovii w 24 minucie. Wcześniej podopieczni trenera Damiana Panka oczywiście starali się atakować, ale niewiele z tych akcji wynikało.

We wspomnianej 24 minucie piłkę w pole karne wrzucił Piotr Zmorzyński wprost na głowę Damiana Szpaka, lecz jego uderzenie nie przyniosło efektu bramkowego. Podobnie rzecz się miała w 28 minucie, kiedy to Patryk Szymala dośrodkował piłkę do Arkadiusza Kota, jednak w tej sytuacji jego uderzenie głową obronił Maksym Wadach. Wczorajsze spotkanie miało wolne tempo piłkarze obu drużyn ze względu na panujący upał starali się umiejętnie oszczędzać siły i niewiele zapowiadało na to, że mogą paść gole. Tymczasem w 37 minucie na strzał z około 20 metrów zdecydował się Witalij Melnychuk, po którego uderzeniu fatalny błąd popełnił Maksym Wadach odbijając piłkę przed siebie zamiast do boku i będący w polu karnym Damian Szpak głową wpakował piłkę do pustej bramki naszego zespołu. Jeszcze trudniejsza sytuacja Tomasovii stała się w 42 minucie, kiedy to po kolejnym błędzie golkipera „ niebiesko-białych”, który wybił piłkę wprost pod nogi Witalija Melnychuka zawodnik z Ukrainy nie miał najmniejszych kłopotów z umieszczeniem piłki w bramce. Dwubramkowe prowadzenie drużyny z Radzynia Podlaskiego utrzymało się do końca pierwszej połowy.

Na drugą połowę piłkarze Tomasovii wybiegli z dużą ochotą spróbowania odrobienia strat. Niestety już pierwsza akcja po przerwie przyniosła trzeciego gola Orlętom. Miało to miejsce w 49 minucie, kiedy to Piotr Zmorzyński wrzucił piłkę wprost na głowę Damiana Szpaka, a ten zdobył swojego drugiego gola w tym meczu. Strata trzeciego gola nie załamała piłkarzy naszego zespołu, którzy walczyli choćby o gola honorowego. Ta sztuka udała im się w 56 minucie po tym jak bardzo dobre prostopadłe od Ireneusza Barana otrzymał Przemysław Orzechowski i będąc po raz drugi w sytuacji sam na sam z bramkarzem tym razem nie zmarnował okazji do zdobycia bramki. To jeszcze bardziej zachęciło tomaszowian do ataków i szukania swoich kolejnych szans do zdobycia gola kontaktowego. W 65 minucie po dobrym kontrataku Przemysław Orzechowski próbował przelobować bramkarza rywali Krzysztofa Stężałę, jednak golkiper rywali do najniższych nie należy i zapobiegł utracie gola.

Podczas wczorajszego meczu miał miejsce kolejny debiut w zespole Tomasovii, ponieważ na boisku pojawił się w 72 minucie 16 – letni Jakub Piatnoczka występujący w juniorach młodszych, który zmienił Tomasza Kłosa. Gdy boiskowy zegar wskazywał 76 minutę w sytuacji sam na sam z Maksymem Wadachem znalazł się Piotr Zmorzyński, ale na szczęście zgubił piłkę. Piłkarze Tomasovii nie zamierzali się poddawać i grali do końca. W 80 minucie uderzył na bramkę Przemysław Orzechowski, lecz trafił w Ireneusza Barana ale ten rykoszet nie zmylił bramkarza Orląt. Końcówka należała do gospodarzy. Najpierw w 86 minucie Rafał Borysiuk oddał strzał sprzed pola karnego, lecz piłka minęła nieznacznie bramkę, a następnie w 90 minucie bliski hat-tricka był Damian Szpak jednak jego uderzenie z około 10 metrów poszybowało wysoko nad bramką. Ostatecznie zasłużone zwycięstwo odnieśli piłkarze Orląt mający w swoim składzie bardziej doświadczonych piłkarzy, choć zwycięstwo nie przyszło im łatwo, ponieważ tomaszowska młodzież pokazała, że przyszłość przed nią.

***

Orlęta Radzyń Podlaski – Tomasovia 3:1 (2:0)
bramki: Szpak 37′, 49′, Melnyczuk 42′ – Orzechowski 56′

 

Tomasovia: Wadach – Piątkowski, Skiba, Smoła, Baran – Szuta, Zawiślak (46′ Iwanicki), Misztal, Orzechowski, Gęborys (86′ Towbin) – Kłos (72′ Piatnoczka)

 

Żółte kartki: Borysiuk, Ebert – Skiba, Kłos

 

Sędziowie: Łukasz Woliński (główny), Marek Mirosław, Justyna Naklicka (asystenci) – KS Lublin

 

Widzów: 250

 

{fcomment}